Sekretarz prasowy premiera Rosji Dmitrij Pieskow oświadczył we wtorek, że Władimir Putin nigdy nie był bezpośrednio związany z Jedną Rosją oraz że traktowano go jako niezależnego polityka, a nie członka tej partii. - Popularność Putina i popularność partii to dwie zupełnie różne sprawy - oświadczył.
Pieskow mówił o tym w wywiadzie dla BBC, zrelacjonowanym przez radio Echo Moskwy.
Putin od 2008 roku jest przewodniczącym Jednej Rosji, choć formalnie nie ma legitymacji partyjnej. W 2007 roku kandydował z ramienia tej partii w wyborach do Dumy Państwowej, a w zeszłym miesiącu zgodził się zostać kandydatem Jednej Rosji w wyborach prezydenckich w 2012 roku.
Sekretarz prasowy premiera oznajmił, że mimo spadku poparcia dla Jednej Rosji w niedzielnych wyborach parlamentarnych, jego szef nie ma powodów, by niepokoić się o swoje szanse w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
"Czekają na Putina w wersji 2.0"
- Popularność Putina i popularność partii, to dwa zupełnie różne pojęcia w naszej polityce wewnętrznej. Putin nigdy nie był bezpośrednio związany z Jedną Rosją, dlatego traktowano go jako niezależnego polityka, a nie członka tej partii. Są to dwie różne sprawy, choć - naturalnie - ludzie oczekują odnowy - powiedział Pieskow.
Popularność Putina i popularność partii, to dwa zupełnie różne pojęcia w naszej polityce wewnętrznej. Putin nigdy nie był bezpośrednio związany z Jedną Rosją, dlatego traktowano go jako niezależnego polityka, a nie członka tej partii. Są to dwie różne sprawy, choć - naturalnie - ludzie oczekują odnowy. Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy Putina
- Nie ulega wątpliwości, że ludzie czekają na Putina w wersji 2.0. Jest też oczywiste, że i partia wymaga odnowy. Putin jako kandydat na prezydenta będzie musiał wystąpić z nowymi ideami i propozycjami, a także wstąpić w nowe sojusze - dodał.
Wypowiedź Pieskowa została zinterpretowana przez komentatorów w Moskwie jako próbą zdystansowania się Putina wobec Jednej Rosji po słabszym wyniku tej partii w wyborach do Dumy Państwowej.
Słabsze wyniki niż się spodziewano
Sekretarz prasowy premiera określił później takie interpretacje jako "będące nie fair". - Putin był i będzie liderem Jednej Rosji - przytoczyła jego wypowiedź agencja RIA-Nowosti.
Sam Putin na spotkaniu ze swoim współpracownikami w regionach we wtorek ponownie oświadczył, że uważa rezultaty wyborów za zwycięstwo Jednej Rosji. Poradził jednak partii, by w przyszłości szybciej reagowała na problemy obywateli, a także walczyła z korupcją.
Nie ulega wątpliwości, że ludzie czekają na Putina w wersji 2.0. Jest też oczywiste, że i partia wymaga odnowy. Putin jako kandydat na prezydenta będzie musiał wystąpić z nowymi ideami i propozycjami, a także wstąpić w nowe sojusze. Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy Putina
Nawiązując do określenia "partia oszustów i złodziei", używanego przez opozycję w stosunku do Jednej Rosji, Putin zauważył, że piętno to nie dotyczy konkretnej siły politycznej, ale władzy jako takiej.
- Mówi się, że partia władzy, jest partią związaną ze złodziejstwem i korupcją. Jeśli przypomnimy sobie lata ZSRR, to kto wówczas był u władzy? Wszystkich ich nazywano złodziejami i ludźmi skorumpowanymi. W latach 90. było tak samo - wskazał.
Przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Władimir Czurow poinformował we wtorek, że w niedzielnych wyborach Jedna Rosja zdobyła 32 mln 448 tys. głosów, tj. 49,3 proc. Przełoży się to na 238 mandatów w 450-miejscowej Dumie.
W poprzednich wyborach do niższej izby rosyjskiego parlamentu w 2007 roku na Jedną Rosję głosowało 44 mln 714 tys. wyborców, co dało jej 315 mandatów, czyli większość konstytucyjną. W ciągu czterech lat partia Putina straciła więc 12,26 mln wyborców i 77 miejsc w Dumie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA