"Samobójczy" zamach osła

Aktualizacja:

Pomysłowość (i bestialstwo) ludzi nie zna granic. W południowym Afganistanie doszło do zamachu przy pomocy... osła. Ładunki umieszczone na przywiązanym do drzewa i obciążonym ładunkami wybuchowymi zwierzęciu zostały zdetonowane, kiedy Brytyjski patrol przejeżdżał obok. Oprócz osła, nie ma ani ofiar śmiertelnych ani rannych.

To prawdopodobnie pierwsze ataki talibów przy użyciu żywego inwentarzu. Starszy oficer brytyjskiej armii i sześciu innych żołnierzy jechało w wozie pancernym w południowej prowincji Helmand, kiedy wysadzono w powietrze osła.

- Zauważyliśmy osła przywiązanego do drzewa, jak byliśmy w drodze do miejsca, gdzie mieliśmy monitorować operację wojskową przeprowadzaną tamtego dnia - twierdzi jeden z uczestniczących w zdarzeniu oficerów. - To nic nadzwyczajnego. Osły są wszędzie - komentuje. Jednak w drodze powrotnej osła zdetonowano.

Prysznic krwi i happy end

Ogromna eksplozja spowodowała, że pojazd i siedzący na jego dachu żołnierz zlani zostali prysznicem krwi i wnętrznościami zwierzęcia.

- Spałem, ponieważ można poczuć się znudzonym podróżując w środku wozu pancernego - tłumaczy inny żołnierz. - Obudził mnie huk eksplozji. Kiedy zobaczyłem kolegę we krwi, natychmiast chciałem udzielić mu pomocy medycznej - dodaje. - Krzyknął, że nic mu nie jest. Mówiłem mu, że jest ciężko ranny - uzupełnia. - Po chwili uświadomiliśmy sobie, co stało się naprawdę - komentuje.

Szczęście w nieszczęściu

- Mieliśmy dużo szczęścia - przyznają żołnierze. Szacują, że osioł mógł mieć na sobie około dwadzieścia kilogramów materiałów wybuchowych.

Eksplozja uszkodziła tylko trzy koła pojazdu, a przebywający na jego dachu oficer miał ciężkie problemy ze słuchem. Z kolei, jak mówią żołnierze, smród wnętrzności osła wyczuwalny był w wozie pancernym przez kilka tygodni.

Źródło: timesonline.co.uk, tvn24.pl