Był w kaplicy, zabiła go kula snajpera. Wznowią śledztwo w sprawie śmierci arcybiskupa


Sąd w stolicy Salwadoru anulował w piątek dekret z 1993 r., na mocy którego uwolniono kapitana Alvaro Saravię, jedynego oskarżonego w procesie o zamordowanie w marcu 1980 r. na rozkaz rządzącej junty wojskowej arcybiskupa San Salvadoru Oscara Arnulfo Romero.

Decyzja sądu otwiera drogę do ponownego rozpatrzenia sprawy zabójstwa tego jezuickiego duchownego. W 2004 r. również amerykański sąd rozpatrywał sprawę. Orzekł, że zabójstwo Romero było zbrodnią przeciwko ludzkości, bowiem miało na celu sterroryzowanie cywilów.

Śmiertelny strzał snajpera

Znany przez lata z ugruntowanych konserwatywnych poglądów, zajął zdecydowaną postawę wobec okrucieństw wojny domowej w Salwadorze, w toku której ginęło średnio - głównie od kul żołnierzy - trzy tysiące osób miesięcznie. Stał się w swych kazaniach transmitowanych przez pięć rozgłośni radiowych autorytatywnym głosem protestu Kościoła przeciwko przemocy. Potępiając metody walki stosowane przez wojskowe szwadrony śmierci zwalczające uczestników ruchów chłopskich, abp Romero zaczął gromadzić dokumentację zbrodni reżimu wojskowego. Opanowany przez wojskowych salwadorski rząd strzegł miejscowego status quo: 40 proc. gruntów w tym najuboższym kraju Ameryki Środkowej należało do zaledwie kilku najbogatszych rodzin. 24 marca 1980 r., w czwartym roku sprawowania posługi arcybiskupa San Salwadoru, 63-letni Romero zginął podczas odprawiania modłów w kaplicy Szpitala Chorych na Raka w San Salwadorze. Kula snajpera przeszyła serce duchownego. Nazajutrz po zabójstwie policja przeprowadziła rewizję w budynkach gospodarstwa rolnego, w których rzekomo zebrali się przed zamachem na hierarchę spiskowcy. Według komunikatu wydanego przez wojsko, znaleziono tam dokumenty spiskowców, ale jedynym, którego postawiono przed sądem, był kapitan Saravia, dowódca operacyjny siejącego terror salwadorskiego "szwadronu śmierci". Dowodził nim wpływowy major wywiadu Gwardii Narodowej Roberto D'Aubuisson (zmarł w 1993 r.). Salwadorski "szwadron śmierci" prawdopodobnie stał także za mordem dokonanym na sześciu duchownych wykładowcach szkoły jezuickiej w tym kraju.

"Zaawansowany" proces kanonizacyjny

Papież Jan Paweł II podczas podróży do krajów Ameryki Środkowej w marcu 1983 roku - w trzecią rocznicę śmierci abp Romero - modlił się za zamordowanego sługę Bożego w pustej katedrze w San Salwadorze. Kordon żandarmerii trzymał wiernych w odległości 600 metrów od świątyni, do której wpuszczono tylko garstkę dziennikarzy. Eskadra wojskowych śmigłowców krążących nad samym dachem katedry zagłuszała słowa głośnej modlitwy papieża, tak że nie mogli ich słyszeć nawet klęczący obok reporterzy. Arcybiskup Romero został beatyfikowany w maju ubiegłym roku przez papieża Franciszka, a proces jego kanonizacji - według nieoficjalnych informacji z Watykanu, na które powołują się salwadorskie media - jest "zaawansowany". Salvador Sanchez Ceren, prezydent Salwadoru, wystosował niedawno list do papieża Franciszka z pytaniem, czy możliwe byłoby zakończenie procesu kanonizacyjnego abp Romero w 100. rocznicę jego urodzin (hierarcha przyszedł na świat 15 sierpnia 1917 roku). Stałby się wówczas drugim świętym katolickim z Ameryki Środkowej, w której katolicyzm jest dominującą religią. Pierwszym był Pedro de San Jose Betancur, znany jako Brat Pedro, którego w 2002 roku kanonizował Jan Paweł II.

Autor: tmw\mtom / Źródło: PAP