Być może dopiero we wrześniu, a nie 23 czerwca, odbędą się wybory nowego szefa Rady Europy - dowiedziała się PAP w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE. Ostateczną walkę o szefostwo RE mieli stoczyć Włodzimierz Cimoszewicz i Norweg Thorbjoern Jagland.
To kolejny sygnał z Rady Europy, że ostateczny wybór zostanie odłożony w czasie. Przyczyną jest sprzeciw części delegatów Zgromadzenia Parlamentarnego wobec obecnej procedury wyłaniania szefa RE.
Procedura do kosza?
W wypadku jeśli większość członków Zgromadzenia na posiedzeniu w najbliższy poniedziałek zablokuje głosowanie, zostanie ono przełożone automatycznie na kolejną sesję plenarną, czyli na wrzesień. Francesco Ferrer z biura prasowego Zgromadzenia Parlamentarnego RE
Zgodnie z obecną procedurą Włodzimierza Cimoszewicza i Thorbjoerna Jaglanda zatwierdził 12 maja Komitet Ministrów Rady Europy i później przekazał ich nazwiska do Zgromadzenia Parlamentarnego RE. Właśnie to ciało powinno wybrać jednego ze wskazanej dwójki.
Jednak przeciwko tak zawężonemu wyborowi protestują przywódcy Europejskiej Partii Ludowej (EPP) i socjalistów. Frakcje te, mające razem większość z Zgromadzeniu Parlamentarnym chcieliby dokooptować do Polaka i Norwega jeszcze dwóch polityków: belgijskiego chadeka Luca van den Brande i węgierskiego liberała Matyas Eorsi.
Zablokują głosowanie?
- W wypadku jeśli większość członków Zgromadzenia na posiedzeniu w najbliższy poniedziałek zablokuje głosowanie, zostanie ono przełożone automatycznie na kolejną sesję plenarną, czyli na wrzesień - powiedział w piątek Francesco Ferrer z biura prasowego Zgromadzenia Parlamentarnego RE.
Jego zdaniem w świetle dotychczasowego stanowiska przeważającej części Zgromadzenia, taki scenariusz jest "logiczny". Jednak, jak dodał, jest także możliwe, że we wtorek dojdzie do głosowania nad dwoma kandydatami, gdyż delegatów Rady Europy na ogół nie obowiązuje "frakcyjna" dyscyplina.
Nie tylko dwóch?
Jak wyjaśnił Ferrer, gdyby doszło do przesunięcia głosowania na jesień, Komitet Ministrów Rady Europy - pod presją Zgromadzenia - może rozszerzyć listę kandydatów ubiegających się o stanowisko szefa RE. W takim wypadku Polak i Norweg staną do walki z innymi konkurentami.
Według eurodeputowanej Danuty Jazłowieckiej (PO), do niedawna wiceprzewodniczącej Zgromadzenia Parlamentarnego RE, gdyby doszło we wtorek do wyborów nowego szefa Rady Europy, szanse Cimoszewicza i Jaglanda są wyrównane. Jej zdaniem Polak może zyskać na przesunięciu głosowania na jesień. "Nasz kandydat najpóźniej rozpoczął kampanię na stanowisko szefa RE. Każdy dzień działa na jego korzyść, pozwala nam lepiej spopularyzować jego osobę i program" - podkreśliła Jazłowiecka.
Wybór szefa RE
Zgromadzenie Parlamentarne RE liczy 636 członków: 318 przedstawicieli parlamentów krajowych i 318 zastępców przedstawicieli. Ma ono wyłonić nowego sekretarza generalnego absolutną większością głosów (głosy oddaje 318 osób).
Jeśli w pierwszej turze nie dojdzie do rozstrzygnięcia, to w drugiej zwycięski kandydat musi uzyskać poparcie względnej większości głosujących. Nowy szef tej europejskiej instytucji, wybrany na pięcioletnią kadencję, zastąpi obecnego sekretarza generalnego RE, Brytyjczyka Terry'ego Davisa.
Powstała w 1949 roku Rada Europy z siedzibą w Strasburgu skupia 47 państw i zajmuje się przede wszystkim działaniem na rzecz ochrony praw człowieka.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24