Rząd nie chce płacić za ratowanie turystów

 
Ratownicy będą mieli mniej pracy z Francuzami?Wikipedia

Francuscy turyści, którzy podejmą nadzwyczajne i niepotrzebne ryzyko, będą musieli zapłacić za koszty ratowania ich przez państwo. Nad nowym prawem debatuje w wtorek francuski parlament. Opozycja silnie je krytykuje i dowodzi, że w ten sposób państwo pozbywa się odpowiedzialności.

Prawo jest inicjatywą rządu, który nie chce dłużej pokrywać wysokich rachunków operacji ratunkowych. Podróżnicy będą musieli pokryć "część lub całość kosztów" jeśli zostanie stwierdzone, że "świadomie i bez ważnego powodu" udali się w niebezpieczną część globu.

Promocja odpowiedzialności

Francuskie MSZ twierdzi, że nowe prawo ma zachęcić do większej odpowiedzialności wśród podróżników, którzy często stają się ofiara porwań lub wypadków na całym świecie. Perspektywa zapłacenia dużych sum ma odstraszać od wyruszania w miejsca oficjalne klasyfikowane jako "niebezpieczne".

Kwestia okupów nie jest zawarta w nowych przepisach, ponieważ Francja utrzymuje, że nigdy ich nie płaci.

W lutym szef francuskiego sztabu wywołał kontrowersje, stwierdzając, że koszt ratowania dwóch dziennikarzy pojmanych w Afganistanie przekroczył już 10 milionów euro. Dodał, że jego oświadczenie ma za zadanie promować "poczucie odpowiedzialności".

Ratowanie bezmyślnych

Podobne kroki podjęły Niemcy. W ubiegłym roku sąd nakazał tam zapłacić 12 tysięcy euro lekkomyślnemu turyście, który sam wybrał się z plecakiem w Kolumbijską dżunglę na obszarze działania partyzantki. Musiało go ratować wojsko.

Jednym z rekordzistów, który wywołał podobne do francuskich dyskusje w Wielkiej Brytanii i Australii, jest pewien Brytyjczyk. Próbował już dwukrotnie samotnie przepłynąć w łódce wiosłowej z Australii do Afryki Południowej i za każdym razem trzeba było go ratować. Akcje kosztowały "miliony" dolarów.

Źródło: Guardian

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia