Rosyjska telewizja RT nadała wywiad z dwoma mężczyznami, przedstawiającymi się jako Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszyrow. Zapewnili oni, iż to ich zdjęcia, jako osób podejrzanych o zamach na Siergieja Skripala, opublikowała brytyjska policja. Brytyjskie MSZ uznało wywiad za "kłamstwa i próbę zaciemniania obrazu".
Materiał zatytułowano jako wywiad z dwoma podejrzanymi o otrucie Skripala. Rozmówcy RT rzeczywiście przypominają fizycznie mężczyzn, których fotografie opublikowano w Wielkiej Brytanii. Twierdzą, że to oni.
- Na tych zdjęciach jesteśmy my - powiedział jeden z mężczyzn, po czym przedstawili się kolejno jako Rusłan Boszyrow i Aleksandr Pietrow. - To są nasze prawdziwe nazwiska - powiedział pierwszy z nich.
Chcieli zobaczyć katedrę
Mężczyzna, przedstawiający się jako Pietrow, powiedział, że przyjaciele doradzali im odwiedzenie "pięknego miasta". Prowadząca wywiad upewniła się, czy ma na myśli Salisbury. Drugi z mężczyzn powiedział, że "to turystyczne miasto. Jest tam słynna katedra, znana nie tylko w Europie".
- Od początku planowaliśmy pojechać do Londynu i wyluzować się; to nie był wyjazd służbowy. Nasz plan był taki, że będziemy i w Londynie, i pojedziemy do Salisbury - mówił mężczyzna przedstawiający się jako Pietrow.
- 2 marca przylecieliśmy do Anglii. Pojechaliśmy na dworzec zobaczyć rozkład (pociągów), dokąd możemy pojechać. Salisbury to jeden dzień, tam nie ma co robić dłużej niż jeden dzień. (...) Przyjechaliśmy do Salisbury 3 marca. (...) Próbowaliśmy przejść się po mieście, ale ponieważ całe miasto było zasypane śniegiem, wystarczyło nam pół godziny - opowiadał Pietrow. - Przemokliśmy, wróciliśmy na dworzec i najbliższym pociągiem podmiejskim pojechaliśmy z powrotem - dodał.
Mężczyźni opowiadają także, że wrócili do Salisbury 4 marca, by obejrzeć zabytki, w tym katedrę. Pytani, czy przechodzili obok domu Skripala, mężczyźni mówią, iż "być może przechodzili, a może nie", ale nie wiedzą, gdzie się on znajduje.
Dziennikarka zapytała mężczyzn, czy gdy wjeżdżali do Anglii, mieli ze sobą nowiczok, czyli bojowy środek trujący, którego użyto w zamachu. Mężczyzna, który przedstawił się jako Pietrow, odpowiedział, że "nie".
Liczą na przeprosiny
Padło również pytanie, czy mieli ze sobą flakonik perfum Niny Ricci. Służby brytyjskie uznały, że sprawcy zamachu na Skripala prawdopodobnie użyli specjalnie zmodyfikowanego, podrabianego opakowania perfum "Premier Jour" marki Nina Ricci, w którym przewieziono zabójczą substancję do Wielkiej Brytanii.
W odpowiedzi na to pytanie obaj rozmówcy przekonywali prowadzącą wywiad szefową RT Margaritę Simonjan, że obecność damskich perfum w bagażu mężczyzn zwróciłaby uwagę celników czy policjantów, a nawet "zwykłych ludzi". Zapewnili, że nie mieli ze sobą takich perfum. Prowadząca wywiad zadała rozmówcom pytanie, co ich łączy, na co mężczyzna przedstawiający się jako Boszyrow odparł, by "nie wchodzić w życie prywatne" i że zgłosili się do mediów "po ochronę".
Rozmówcy RT powiedzieli także, że nie pracują w wywiadzie wojskowym GRU, lecz działają w biznesie, który określili jako "przemysł fitness: witaminy, mikroelementy, proteiny i odżywki". - Cała ta sytuacja jest po prostu jakimś fantastycznym i fatalnym zbiegiem okoliczności - powiedział mężczyzna, przedstawiający się jako Pietrow. Jego towarzysz powiedział, że ma nadzieję, iż strona angielska "znajdzie ludzi, którzy związani są z historią ze Skripalami" i przeprosi za swoje działania.
Nakaz aresztowania i kryzys dyplomatyczny
Brytyjska premier Theresa May powiedziała w zeszłym tygodniu, że mężczyźni podejrzani przez prokuraturę o próbę zabójstwa Skripalów zostali zidentyfikowani jako oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Oceniła, że musieli oni działać za przyzwoleniem władz w Moskwie.
Wcześniej brytyjska prokuratura poinformowała o wydaniu nakazów aresztowania dwóch obywateli Rosji, Pietrowa i Boszyrowa. Jak zaznaczono, obaj wielokrotnie używali pseudonimów i fałszywych tożsamości, więc niemożliwe jest ustalenie tego, czy podane nazwiska są prawdziwe.
Zamach na Skripalów na terytorium Wielkiej Brytanii wywołał jeden z największym kryzysów dyplomatycznych w relacjach brytyjsko-rosyjskich od zakończenia zimnej wojny i doprowadził do wydalenia ponad 120 rosyjskich dyplomatów z państw Zachodu, w tym USA i większości krajów UE.
Odpowiedź Brytyjczyków
Wielokrotnie prosiliśmy Rosję o przedstawienie swojej wersji wydarzeń tego, co się stało w Salisbury w marcu. Dzisiaj - podobnie jak wcześniej - odpowiedziano nam za pomocą kłamstw i prób zaciemnienia obrazu brytyjskie MSZ
Brytyjskie MSZ uznało wywiad za "kłamstwa i próbę zaciemniania obrazu". Według MSZ wywiad wpisuje się w dotychczasowe reakcje Rosji na marcowy incydent. W przesłanym mediom oświadczeniu powtórzono, że "policja i prokuratura zidentyfikowała tych mężczyzn jako głównych podejrzanych w związku z atakiem w Salisbury". Dodano, że "rząd ma jasność, że są oni oficerami rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i użyli wyniszczająco toksycznej, nielegalnej broni chemicznej na ulicach naszego kraju". "Wielokrotnie prosiliśmy Rosję o przedstawienie swojej wersji wydarzeń tego, co się stało w Salisbury w marcu. Dzisiaj - podobnie jak wcześniej - odpowiedziano nam za pomocą kłamstw i prób zaciemnienia obrazu" - podkreśliło brytyjskie MSZ. Wcześniej w podobnym tonie wypowiedział się poseł brytyjskiej Partii Konserwatywnej John Glen, który reprezentuje okręg wyborczy Salisbury. Uznał on za "niewiarygodne" wyjaśnienia mężczyzn podejrzanych o próbę zabójstwa byłego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego Siergieja Skripala. Glen, który jednocześnie jest wiceministrem finansów odpowiedzialnym za londyńskie City, podkreślił, że jest "zachwycony, że Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszyrow zobaczyli światowej klasy atrakcje, które oferuje Salisbury", lecz dodał, że "bardzo dziwne jest przemierzanie całej tej drogi dla zaledwie dwóch dni z nowiczokiem (środek paralityczno-drgawkowy) w bagażu". - Salisbury jest otwarte dla turystów z całego świata, (...) ale oświadczenia Pietrowa i Boszyrowa są niewiarygodne i nie pasują do powszechnie przyjętych informacji wywiadowczych, które mamy na ich temat - powiedział.
Autor: asty\mtom / Źródło: PAP