Pierwszego dnia nieformalnego szczytu USA-Chiny w luksusowej rezydencji w Kalifornii prezydenci Barack Obama i Xi Jinping deklarowali wolę budowania nowego modelu współpracy między dwiema największymi gospodarkami świata. Zapowiedzieli też współpracę w walce z cyberatakami. Spotkaniu towarzyszą protesty. Demonstranci domagają się, by rozmowy nie dotyczyły tylko gospodarki, ale także praw człowieka.
Występując przed dziennikarzami po pierwszej serii rozmów w piątek wieczorem czasu lokalnego, prezydent Chin zapewnił, że jego kraj jest "stanowczy w zapewnianiu cyberbezpieczeństwa". Wezwał, by obie strony współpracowały w tej kwestii w sposób pragmatyczny, podkreślając, że jego kraj też ma w tej kwestii obawy. Nie odniósł się jednak do tego, kto stoi za atakami hakerów. Zgodnie z oczekiwaniami cyberbezpieczeństwo jest jednym z głównych tematów szczytu. W ostatnim czasie nasiliły się bowiem ataki hakerów, którzy wykradają tajemnice handlowe i własność intelektualną amerykańskich firm, a także tajemnice bezpieczeństwa narodowego, w tym plany konstrukcyjne najbardziej zaawansowanych technologicznie amerykańskich systemów antyrakietowych.
Pentagon i ministerstwo handlu wprost wskazywało, że te ataki bardzo często pochodzą z Chin, a wielu polityków apelowało do prezydenta o stanowcze stanowisko w rozmowach z Xi.
Chiny zgadzają się na dialog ws. cyberprzestępczości
- USA chciałyby takiej międzynarodowej gospodarki, w której narody przestrzegają tych samych zasad; handel jest w wolny i uczciwy, a USA i Chiny razem pracują, by stawić czoło takim problemom jak cyberbezpieczeństwo - mówił Obama. Przyznał, że kradzieże w sieci to nie jest tylko kwestia dotycząca relacji USA-Chiny, ale międzynarodowa. - Będziemy pracować, by zbudować system ochrony zarówno sektora prywatnego jak i publicznego także w negocjacjach z innymi krajami, tak by ustanowić wspólne zasady - powiedział. Chiny, jak dotychczas, konsekwentnie odrzucały oskarżenia o wspieranie hakerów. Ale zgodziły się na rozpoczęcie regularnego dialogu ws. standardów cyberbezpieczeństwa. Pierwsze spotkanie ekspertów ma odbyć się już w lipcu. Zapewniając o poparciu USA dla dalszego pokojowego wzrostu potęgi Chin, prezydent USA podkreślił, że współpraca i "zdrowa konkurencja" między USA i Chinami jest w interesie całego świata". - Cały świat śledzi z uwagę to spotkanie. (...) Musimy myśleć kreatywnie i działać energicznie, by wypracować nowy poważny model naszych relacji - powiedział z kolei Xi. USA i Chiny, dodał, łączą wspólne interesy, począwszy od zapewnienia wzrostu gospodarczego we własnych krajach po stabilność na świecie.
Pierwsze spotkanie - w luksusowej rezydencji
Dwudniowy szczyt jest pierwszym spotkaniem Obamy z Xi, odkąd ten ostatni objął urząd prezydenta Chin w marcu. Przywódcy spotykają się wcześniej niż przewidywał dyplomatyczny protokół. Szczyt odbywa się w Kalifornii, w luksusowej i malowniczej posiadłości Sunnylands z widokiem na góry, 160 km od Los Angeles, z której często korzystali republikańscy prezydenci, by spotykać się z hollywoodzkimi gwiazdami. "Decyzja, by spotkać się tak wcześnie od objęcia funkcji przez prezydenta Xi świadczy o wadze relacji USA-Chiny" - powiedział Obama. Xi w swym wystąpieniu nawiązał do wizyty prezydenta Richarda Nixona w Pekinie w 1972, która była pierwszą wizytą prezydenta USA od czasu powstania komunistycznych Chin. Mówił o "odwadze i mądrości" polityków sprzed 40 lat, "by ponownie otworzyć drzwi współpracy między Chinami a USA". Mówił, że obecnie USA i Chiny powinny wejść na wyższy poziom współpracy gospodarczej i handlowej. Oba kraje są dla siebie nawzajem największymi partnerami handlowymi. Eksperci podkreślają, że choć są geopolitycznymi rywalami, to łączy je ogromna, bezprecedensowa zależność gospodarcza. Udział USA w eksporcie chińskim wynosi 25 proc., Chiny zaś kontrolują 8 proc. amerykańskiego długu. W rozmowach z Obamą Xi mówił też wadze komunikacji między wojskowymi. - W czasach, kiedy mamy tyle aktywności wojskowej na świecie ważne jest, by obie strony rozumiały swe cele zarówno na wojskowym jak i politycznym poziomie - powiedział z kolei Obama.
Niepokój Chin
Chiny niepokoi przyjęta przez administrację Obamy w czasie pierwszej kadencji strategia wojskowego i dyplomatycznego zwrotu USA ku regionowi Azji i Pacyfiku. Zdaniem chińskich wojskowych ma ona na celu ograniczanie wpływów Chin w tej części świata. Ponadto kością niezgody są spory terytorialne Chin z sojusznikami USA w Azji. We wzajemnych relacjach istnieje też szereg innych rozbieżności. Obama, poza cyberatakami wskazał w piątek na prawa człowieka i konieczność współpracy w sprawie Korei Północnej. Choć Pekin zaczął odgrywać bardziej konstruktywną rolę (m.in. zgodził się na sankcje ONZ po tym, jak Pjongjang przeprowadził w lutym kolejną próbę nuklearną), USA chciałyby, by Pekin wsparł je w naciskach, by Pjongjang porzucił plan zbrojeń nuklearnych.
Autor: jk//kdj / Źródło: PAP