Zostały rozdzielone jako niemowlęta i przez 28 lat żyły 60 kilometrów od siebie w Szwecji - w rodzinach, które je adoptowały. Dwie indonezyjskie siostry bliźniaczki - dziś nazywające się Lin Backlund i Emelie Falk - odnalazły się dzięki pewnemu taksówkarzowi, a po latach, także dzięki Facebookowi.
Do rozdzielenia dziewczynek doszło w 1983 roku. Obie trafiły zaraz po urodzeniu do domu dziecka, z którego zostały potem adoptowane przez dwie szwedzkie rodziny. Te nie wiedziały nawet, że mają do czynienia z bliźniaczkami i gdyby nie ciekawość pewnego indonezyjskiego taksówkarza, być może nigdy kobiety nie dowiedziałyby się o swoim istnieniu.
W 1983 roku, odwożąc młodych rodziców zastępczych z jedną z dziewczynek, taksówkarz zapytał, co stanie się z drugą? Szwedzkie małżeństwo było zaskoczone - nie wiedziało, że adoptowane przez nich niemowlę ma siostrę-bliźniaczkę. Kierowca zapisał zdziwionym rodzicom imiona dwóch dziewczynek na kartce papieru. Nie wiadomo, skąd w ogóle wiedział o bliźniaczkach.
Prywatne śledztwo
Po przylocie do Szwecji małżeństwo Backlund zgłosiło się jeszcze raz do domu dziecka i zapytało o dokumenty dotyczące drugiej dziewczynki. Tam jednak spotkali się z odmową, ale dowiedzieli się, że ta też trafiła podobno do Szwecji.
Rozpoczęli więc prywatne śledztwo, które naprowadziło ich na ślad rodziny Falk żyjącej w Helsingborgu, 60 km od Hoor, gdzie sami mieli dom. W dokumentach adopcyjnych było jednak tyle niejasności, że nie potrafili potwierdzić tożsamości drugiej dziewczynki i zrezygnowali z dalszych poszukiwań, nigdy nie nawiązując bezpośredniego kontaktu z drugą rodziną. O niczym nie powiedzieli też córce.
Ślub tego samego dnia
Po latach to rodzina dorastającej Emelie Falk przypomniała sobie jednak, że ktoś próbował dowiadywać się o ich przybraną córkę. W końcu matka Emelie odnalazła Lin na Facebooku.
Siostry skontaktowały się ze sobą i postanowiły spotkać, choć bardzo się obawiały swoich reakcji. Ciekawość jednak zwyciężyła i po pierwszej wspólnej kawie postanowiły zrobić test DNA. Wynik - 99,98 proc. zgodności - rozwiał wszelkie wątpliwości.
Emelie i Lin nie są bliźniaczkami jednojajowymi, ale w ich życiu i tak jest mnóstwo zbieżności.
- Obie wybrałyśmy ten sam zawód. Jesteśmy nauczycielkami - mówiła w ich wspólnym wywiadzie udzielonym w Szwecji Lin. I dodała: - Wzięłyśmy też ślub tego samego dnia, rok po roku, a na weselu obie zatańczyłyśmy do piosenki "You and me" zespołu Lifehouse.
Teraz obie wybierają się do Indonezji w poszukiwaniu swoich korzeni. Część osób, z którymi rozmawiały, nie wyklucza, że to właśnie taksówkarz, który zainteresował się ich losem, jest ich biologicznym ojcem.
Źródło: Reuters