Rosyjskie media: Ukrainie brakuje żołnierzy. "Na granicy wszystkie rodzaje rosyjskiego zwiadu"


Ukrainie brakuje żołnierzy - pisze rosyjski dziennik "Wiedomosti", komentując wypowiedź ministra obrony tego kraju. Mychajło Kowal oświadczył w czwartek, iż nie będzie rotacji wojsk uczestniczących w operacji na wschodzie Ukrainy, czyli żołnierze obecni na froncie nie mają szans na zmianę i wycofanie na odpoczynek.

- Wystawiliśmy wszystkie siły i środki. Osłaniamy wszystkie granice państwowe, jesteśmy gotowi do wypełnienia wyznaczonych zadań. Nie mamy ani jednego zbędnego człowieka - oznajmił Kowal na posiedzeniu ukraińskiego parlamentu.

Problemy z liczebnością

W opinii cytowanego przez "Wiedomosti" rosyjskiego analityka wojskowego, pułkownika Wiktora Murachowskiego, rotacja wojsk na wschodzie Ukrainy rzeczywiście nie jest technicznie możliwa. Murachowski wyjaśnił, że "znaczna część ukraińskich sił zbrojnych rozmieszczona jest na północ od Donbasu, w obwodach charkowskim i czernihowskim, gdzie osłania granicę z Rosją, a także na południu, w obwodzie mikołajowskim, gdzie z kolei strona ukraińska liczy się z możliwością wtargnięcia rosyjskich wojsk z Krymu w kierunku Naddniestrza".

Według eksperta "liczebność zgrupowania w Donbasie wynosi około 10 proc. łącznej liczebności ukraińskich wojsk lądowych i Gwardii Narodowej, która nawet po częściowej mobilizacji nie przekracza 120 tys. osób". "Przy czym duża część z tych 120 tys. to struktury dowodzenia, pododdziały zaplecza i inne siły, których nie da się włączyć do operacji w Donbasie. W samym Donbasie w działaniach bojowych aktywnie uczestniczy nie więcej niż 5 tys. żołnierzy armii i MSW, nie licząc formacji ochotniczych" - wskazał.

Zdaniem Murachowskiego "w takiej sytuacji rotacja rzeczywiście jest technicznie niemożliwa, ponieważ w innych miejscach też są poborowi i rezerwiści, których trzeba zwalniać, a nowi muszą przejść co najmniej trzymiesięczne przeszkolenie".

Ekspert zauważył również, że "Rosja - wbrew oświadczeniu prezydenta Władimira Putina z 19 maja o wycofaniu wojsk ze strefy granicznej, gdzie od marca przebywały one na ćwiczeniach - nadal monitoruje sytuację, utrzymując na granicy wszystkie rodzaje zwiadu".

Rosjanie o ukraińskich problemach

Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" ocenia, że rotacja wojsk na wschodzie Ukrainy jest niemożliwa również z powodu braku pieniędzy. "Na wschodzie praktycznie nie ma infrastruktury wojskowej. Prawie wszystkie wojska stacjonowały, tak jak w czasach ZSRR, w garnizonach na zachodzie. Transport żołnierzy i sprzętu na wschód koleją i paliwo do pojazdów, które dotarły tam drogami, kosztowały miliony hrywien" - przekazuje rosyjski dziennik.

Według "NG" "wielkim nieszczęściem jest outsourcing - za karmienie żołnierzy odpowiadają prywatne firmy, które nie są zobowiązane, by jechać na wojnę". - Żołnierze w polu nie mają kuchni i kucharzy. Zaopatrzenie jest takie, że większość jednostek niemal głoduje. Często brakuje chleba i wody pitnej - pisze dziennik.

Zdaniem "Niezawisimej Gaziety" "ukraińskie wojska od dawna nie są w stanie podjąć zdecydowanych działań ofensywnych". - Ostrzeliwują miasta z haubic i moździerzy. Jest to próba psychologicznej presji na miejscową ludność, wywołania masowych protestów w celu wypędzenia powstańców. Jak w Jugosławii, gdzie bombardowania doprowadziły do obalenia (Slobodana) Miloszevicia. Jednak skutek jest taki, że szeregi powstańców rosną - pisze moskiewski dziennik.

"NG" podkreśla, że "tragedia armii ukraińskiej została zapoczątkowana 23 lata temu, gdy władze w Kijowie uznały, że Ukraina wejdzie do NATO i że silna armia jest jej niepotrzebna". - Z armii uczyniono źródło dochodów, sprzedając odziedziczone po ZSRR czołgi, pojazdy opancerzone, śmigłowce bojowe i samoloty. W ciągu 23 lat armia otrzymała zaledwie 10 nowych czołgów i około 80 BTR-ów, których nie chciał Irak z powodu pęknięć pancerza - dodaje gazeta.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: mk\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: