Dziennikarz rosyjskiej "Nowej Gaziety" Paweł Kanygin, zatrzymany wczoraj przez separatystów z powodu "negatywnego opisywania Donieckiej Republiki Ludowej", został uwolniony. - Obudziłem się w hotelu, niczego nie pamiętam - powiedział reporter ukraińskiej telewizji Hromadske.tv.
- Wczoraj przebywałem w Artemiewsku (w obwodzie donieckim - red.). O godz. 23 przyszli do nas jacyś ludzie, którzy mieli do mnie pretensje o sposób relacjonowania pseudoreferendum na wschodzie Ukrainy i moje komentarze o tym, że karty wyborczej wyglądają na wydrukowane na domowej drukarce - powiedział Paweł Kanygin.
Od rana w poniedziałek przybywający we wschodnich obwodach Ukrainy reporterzy alarmowali, że Kanygin został porwany, a porywacze żądają za niego 30 tys. dolarów okupu.
Kanygin wysłał do jednego z nich SMS z informacją, że został porwany, a porywacze żądają za niego 30 tys. dolarów okupu.
Rosyjska agencja RIA Nowosti, powołując się na służbę prasową separatystów, podawała, że dziennikarz został "zatrzymany z powodu braku akredytacji prasowej i znalezienia przy nim materiałów negatywnie opisujących Doniecką Republikę Ludową".
Paweł Kanygin relacjonował przebieg tzw. referendum niepodległościowego, które 11 maja odbywało się w obwodzie ługańskim i donieckim.
Redakcja "Nowej Gaziety" odmówiła komentarza w sprawie "do czasu powrotu Pawła Kanygina do Moskwy".