Angela Merkel za "interesującą" uznała propozycję Rosjan, aby umieścić syryjski arsenał broni chemicznej pod kontrolą międzynarodową. Propozycję Rosji podobnie ocenia szef MSZ Francji Laurent Fabius, który uznał ją za możliwą do zaakceptowania, jeśli Rada Bezpieczeństwa ONZ zatwierdzi rezolucję w tej sprawie.
- Jeśli chodzi o Syrię, to Niemcy w żadnym wypadku nie zaangażują się tam militarnie, niezależnie od (ewentualnego) mandatu, chociaż obecnie nie widać, żeby w ogóle jakiś mandat mógł zostać udzielony - powiedziała Merkel w poniedziałek wieczorem podczas przedwyborczej dyskusji zorganizowanej przez pierwszy program telewizji publicznej ARD.
Kategoryczne "nie" Niemiec
- Mówię w tym miejscu bardzo jasno: nie będzie akcji wojskowej Niemców - dodała szefowa niemieckiego rządu odpowiadając na pytanie jednego z uczestników dyskusji w studiu telewizyjnym. Jednocześnie zastrzegła, że nad użyciem broni chemicznej nie można przejść do porządku dziennego. Dotychczas Merkel uzasadniała odmowę udziału Bundeswehry w ewentualnej interwencji zbrojnej przeciwko Syrii tym, że niemiecka konstytucja dopuszcza taki udział tylko w przypadku udzielenia odpowiedniego mandatu przez ONZ, NATO lub UE.
Za "interesującą" uznała Merkel rosyjską propozycję poddania syryjskiej broni chemicznej międzynarodowej kontroli. - Jeżeli za tą propozycją pójdą czyny, jeżeli nie chodzi tylko o zyskanie czasu, lecz rzeczywiście coś się wydarzy, to Niemcy będą bardzo naciskać, by dalej iść tą drogą - powiedziała. - Należy spróbować wszystkiego, by uniknąć uderzenia wojskowego - zaznaczyła szefowa rządu.
Niemiecki rząd zapowiadał początkowo, że jeśli użycie broni chemicznej przez reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada przeciwko ludności cywilnej zostanie udowodnione, to takie postępowanie "będzie musiało zostać ukarane". Minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle nazwał użycie chemicznej broni masowego rażenia "zbrodnią cywilizacyjną" i zapewnił, że Niemcy będą w takim wypadku "należeć do tych, którzy za słuszne uznają wyciągnięcie konsekwencji".
Niektóre media interpretowały słowa niemieckich polityków jako zgodę na poparcie interwencji zbrojnej. Stopniowo, szczególnie po decyzji brytyjskiego parlamentu, który odmówił zgody na akcję zbrojną, władze w Berlinie zmieniały stanowisko, wykluczając ostatecznie jakąkolwiek akcję zbrojną.
Francja ostrożnie
Do inicjatywy Rosjan odwołał się również szef francuskiego MSZ. - Propozycja rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa jest warta uważnego zbadania - oświadczył Fabius w komunikacie, ale zastrzegł, że zgoda na nią wymaga "co najmniej trzech warunków". Jak wyjaśnił, prezydent Syrii Baszar el-Asad musiałby szybko poddać swój arsenał chemiczny kontroli międzynarodowej oraz pozwolić na jego zniszczenie. Ponadto ta operacja musiałaby zostać poprzedzona rezolucją RB ONZ, która zakładałaby konsekwencje wobec Asada, gdyby jej się nie podporządkował. Chodzi o to - dodał Fabius - by zobowiązania Damaszku były "precyzyjne, szybkie i możliwe do zweryfikowania".
Propozycja Kremla
Jak poinformował w poniedziałek Ławrow, Rosja złożyła Syrii ofertę w sprawie kontroli nad bronią chemiczną. Krótko potem szef MSZ Syrii Walid el-Mualim powiedział, że jego kraj przyjmuje z zadowoleniem tę propozycję. - Wzywamy władze Syrii, by nie tylko zgodziły się na ustanowienie międzynarodowej kontroli nad miejscami przechowywania broni chemicznej i by broń chemiczna została następnie zniszczona, ale także do tego, by przyłączyły się w pełni do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej - oświadczył Ławrow. Wyraził nadzieję, że odpowiedź Syrii na tę propozycję pozwoliłaby uniknąć zbrojnego ataku na Syrię, rozważanego przez Stany Zjednoczone.
Deklaracje szefów dyplomacji Rosji i Syrii nastąpiły kilka godzin po wypowiedzi sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego w sprawie Syrii. Kerry powiedział, że prezydent Asad może zapobiec interwencji zbrojnej USA, jeśli przekaże wspólnocie międzynarodowej całą swą broń chemiczną. Zastrzegł przy tym, że syryjski prezydent nie jest gotów na takie rozwiązanie. Departament Stanu bezzwłocznie zaznaczył, że nie należy interpretować wypowiedzi Kerry'ego jako ultimatum lub oferty negocjacyjnej skierowanej do Asada.
Autor: łuk,mk//tka / Źródło: PAP