Rosyjska firma zbrojeniowa Ałmaz-Antej zadeklarowała, że jest gotowa przeprowadzić eksperyment związany z katastrofą samolotu linii Malaysia Airlines nad Donbasem. Rosjanie chcą ustawić rakietę systemu Buk, która najprawdopodobniej trafiła B777 rok temu i zdetonować ją obok innego boeinga.
Firma Ałmaz-Antej zadeklarowała gotowość przeprowadzenia „drogiego eksperymentu” na swój koszt i na jednym ze swoich poligonów. Chce też zaprosić do jego obserwowania zagranicznych ekspertów. Nie podano, kiedy eksperyment mógłby się odbyć i od czego zależy, czy w ogóle będzie miał miejsce.
Wybuchowy eksperyment
Rosjanie zastrzegli, że nie chcą ustalać, kto był winny katastrofy malezyjskiego boeinga, który rozbił się rok temu w Donbasie. Zginęło wówczas 298 osób. Władze Ukrainy i szeregu państw Zachodu są przekonane, że samolot spadł po trafieniu rakietą systemu przeciwlotniczego Buk, najprawdopodobniej dostarczonego separatystom przez rosyjskie wojsko. Kreml temu zdecydowanie zaprzecza.
Firma Ałmaz-Antej w przeszłości już kilka razy przekonywała, że boeing nie mógł zostać trafiony produkowaną przez nią rakietą. Argumentowała, że samolot odniósłby wtedy inne uszkodzenia. Zdaniem przedstawicieli firmy samolot trafiła rakieta systemu Buk, ale znacznie starszego modelu 9M38M1, jeszcze z czasów radzieckich. Ałmaz-Antej zapewniał, że takie pociski zostały wycofane z uzbrojenia rosyjskiego wojska jeszcze w 1999 roku, ale posługuje się nimi wojsko ukraińskie. Wskazywał tym na rzekomego sprawcę zestrzelenia - siły zbrojne Ukrainy.
Teraz, w rocznicę katastrofy lotu MH17, rosyjska firma powtarza te tezy i deklaruje gotowość przeprowadzenia "obiektywnego eksperymentu". "Jego celem jest potwierdzić, jaką rakietę odpalono w kierunku samolotu, jaką miała trajektorię lotu i w jakich warunkach nastąpiła detonacja w pobliżu kadłuba" - napisano w oświadczeniu cytowanym przez agencję TASS.
Słabe argumenty i dowody
Rosyjska firma ma dobry powód, aby przypominać o swojej wersji wydarzeń i po raz kolejny proponować eksperyment. Prawdopodobnie liczy na to, że skłoni Zachód do zdjęcia z niej sankcji, które utrudniają prowadzenie biznesu. Chce oczyścić swoje imię i pokazać, że zależy jej na prawdzie i obiektywnym badaniu katastrofy MH17.
Wiarygodność Ałmaz-Antej jest jednak niska, bo twierdzenia jej przedstawicieli o wycofaniu starszego modelu rakiet systemu Buk z uzbrojenia rosyjskiego wojska zostały niemal natychmiast zdezawuowane przez internautów. Znaleziono szereg oficjalnych zdjęć i nagrań uzbrojenia rosyjskiego wojska z ostatnich lat, gdzie widać rzekomo nieużywane już od 1999 roku pociski.
Co więcej, nagrana w dniu zestrzelenia MH17 wyrzutnia systemu Buk, która pojawiła się na terenach kontrolowanych przez separatystów i w pobliżu miejsca katastrofy, miała załadowane właśnie rakiety starszego typu 9M38M1. Widać to wyraźnie na zdjęciach i filmach.
9M38M1 dość łatwo odróżnić od nowszych pocisków systemów Buk, ponieważ mają dłuższe, węższe i przesunięte bardziej do tyłu cztery stateczniki przymocowane do korpusu. Nowsze rakiety mają stateczniki w połowie korpusu i są one znacznie szersze oraz krótsze.
Autor: mk//rzw / Źródło: tvn24.pl, TASS, bellingcat.com