Te dziewczynki były wszędzie. Gdybyśmy wiedzieli, że nie zobaczymy ich już więcej, kto by im pozwolił jechać? - mówią mieszkańcy. Sześć uczennic z niewielkiej wsi Treszczewskij na dalekiej Syberii zginęło w pożarze centrum handlowego w Kemerowie. W ich domach panuje żałoba. Do ich dawnej szkoły znoszone są kwiaty i słodycze.
W pożarze, który wybuchł w 25 marca w centrum handlowo-rozrywkowym w Kemerowie, mieście położonym na Syberii Zachodniej, zginęły według oficjalnych danych 64 osoby, w tym 41 dzieci.
Wśród ofiar znalazło się m.in. sześć dziewczynek z piątej klasy szkoły podstawowej w miejscowości Treszczewskij. Przyjechały one do Kemerowa w ramach wycieczki, aby obejrzeć w centrum handlowym film.
Gdy wybuchł pożar, tak samo jak wiele innych osób zostały one uwięzione na górnych piętrach galerii, gdzie mieściło się kino.
"Mieliśmy nadzieję"
- Aż do samego końca wszyscy mieliśmy nadzieję, że dzieci zdołały się uratować - mówi Paweł Orliński, dyrektor szkoły z wioski Treszczewskij. Sześć uczennic wspomina jako dziewczynki pełne życia i aktywnie uczestniczące w życiu szkoły.
- To nie jest duża wioska - mówi Władimir Jewdokimow, przedstawiciel lokalnej administracji w regionie. - Te dziewczynki były wszędzie, chodziły do szkoły, były w kółkach, rozmawiały ze wszystkimi. Dlatego jesteśmy pogrążeni w wielkiej żałobie - tłumaczy.
Na wycieczce dziewczynki znajdowały się pod opieką nauczyciela i dwóch ojców, którzy wyszli w trakcie seansu z sali kinowej. Gdy wybuchł pożar i opiekunowie chcieli ruszyć na ratunek, zostali zatrzymani na niższym poziomie galerii - opisują tragiczne wydarzenia mieszkańcy Treszczewskiego.
"Wszystko jest przeżarte korupcją"
Jak w toku śledztwa ustalili rosyjscy prokuratorzy, w centrum handlowym Zimowa Wiśnia do tak wielkiej tragedii doszło m.in. dlatego, że nie działał w niej alarm przeciwpożarowy, wyjścia ewakuacyjne były zablokowane, a sale kinowe zamknięte od zewnątrz.
Wielu Rosjan wini za tę tragedię wszechobecną korupcję.
- Winna temu jest korupcja. To wszystko, co mam do powiedzenia - mówi Maksim, jeden z mieszkańców wioski. - Niewinni ludzie cierpią i obserwujemy to od wielu lat. Wszystko jest przeżarte korupcją - powtarza.
Po śmierci wizerunki sześciu dziewcząt pojawiły się w szkolnym korytarzu. Przy nich mieszkańcy wioski zostawiają zabawki, kwiaty i słodycze. - Jeszcze w sobotę nakryłam im do stołu, widziałam je - mówi szkolna kucharka Galina Stjepanowa.
- Gdybyśmy wiedzieli, że nie zobaczymy ich już więcej po niedzieli i że stanie się to wszystko, kto by im pozwolił jechać? - pyta bezradna.
Autor: mm/adso / Źródło: Reuters