Od czerwca w Rosji obowiązuje zakaz sprzedaży prezerwatyw jednej z najpopularniejszych zachodnich marek, a władze w Moskwie zarzekają się, że nie ma w tym żadnego powodu politycznego. Tymczasem niektórzy rosyjscy eksperci twierdzą, że "rola prezerwatyw w zapobieganiu ciąży i chorób przenoszonych drogą płciową jest zdecydowanie przesadzona".
Jednym z takich ekspertów jest Igor Biełoborodow z Instytutu Badań Strategicznych przy prezydencie Rosji. Demograf jest jednym z autorów głośnego raportu o "Aspektach społecznych zapobiegania zakażeń HIV w metropoliach".
W rozmowie z portalem lenta.ru Biełoborodow wysnuł tezę, że "alternatywą dla produkcji lateksowej jest moralność i abstynencja".
"Sprzyjają większej akademii"
- Naprawdę uważa pan, że prezerwatywy szkodzą? – zapytał naukowca dziennikarz.
- Nigdy tak nie mówiłem. Słowa te przypisano mi, gdy dziennikarze zniekształcili informację o naszym raporcie. W rzeczywistości znalazło się tam stwierdzenie, że większy dostęp nastolatków i młodzieży do prezerwatyw nie jest panaceum (domniemanym środkiem leczniczym przeciwko wszystkim chorobom). W tej postaci, w jakiej są one obecnie promowanie w społeczeństwie, prezerwatywy sprzyjają jeszcze większemu rozprzestrzenianiu się epidemii niż ją zwalczają – odpowiedział Biełoborodow, powołując się na "opinie badaczy w Hiszpanii i USA".
- Czy rzeczywiście? - dopytywał dziennikarz lenta.ru.
- Zdaniem naukowców, mężczyzna, który otrzymuje prezerwatywę i słyszy, że jest to podstawowy środek zapobiegania AIDS i chorób przenoszonych drogą płciową, zwiększa liczbę swoich partnerów seksualnych. Po lekcjach edukacji seksualnej w rosyjskich szkołach, zainteresowanie młodzieży seksem wzrosło. Młodzież nie jest do tego przygotowana zarówno psychicznie, jak i fizycznie - mówił ekspert. Przypomniał, że pod koniec 1990, kiedy w Rosji były wdrażane programy planowania rodziny, odnotowano także wzrost chorób przenoszonych drogą płciową i ciąż wśród dzieci w wieku szkolnym.
"Substytut importu"
Na pytanie, czy Rosjanie powinni w ogóle zrezygnować z prezerwatyw, Biełoborodow odpowiedział: - Nie trzeba o nich mówić, że są panaceum.
Naukowiec został także poproszony o skomentowanie własnych słów, że na propagowaniu prezerwatyw korzystają zachodni producenci.
- Jeśli ich import zostanie czymś zastąpiony, zmieni pan zdanie w tej kwestii?
- "Substytutem importu" może być tylko moralność. Gdy przestaniemy propagować obcy nam ideał kobiety lekkich obyczajów, a zaczniemy popularyzować ideał wiernej żony i matki, to będzie rzeczywiście "substytut". Rosyjscy producenci prezerwatyw są także zainteresowani tym, by uczniowie mieli do nich dostęp.
"Gumki zabronili, seks nie"
Po zakazie sprzedaży prezerwatyw Durex brytyjskiej produkcji, urzędnicy Roszdrawnadzoru (Federalnej służby do spraw nadzoru w sferze ochrony zdrowia) wyjaśniali, że "firma miała problemy z rejestracją swojej produkcji, nie miała odpowiednich ekspertyz i nie przeszła badań technicznych i toksykologicznych".
Minister zdrowia Rosji, Weronika Skworcowa, oświadczyła, że "decyzja w sprawie zakazu sprzedaży nie ma żadnego tła politycznego".
Użytkownicy rosyjskiego internetu wyrazili swoje opinie na portalach społecznościowych, gdzie znalazły się m.in. takie wpisy: "Gumki zabronili, a seks nie", "Sprzedam Durex w dobrym stanie, bez śladów użytkowania w Rosji", "Nie martwię się z tego powodu, bo nie planuje w najbliższej przyszłości uprawiania seksu w Rosji", "Prezerwatywy Durex trafią na listę produktów objętych sankcjami".
Autor: tas\mtom / Źródło: lenta.ru, newsru.com