Krytykował władze po zatonięciu krążownika "Moskwa", boi się sprawy karnej w związku z "terroryzmem"

Źródło:
Current Time, obozrevatel.com, tvn24.pl
"Ceremonia żałobna" w Sewastopolu po zatonięciu krążownika Moskwa. Nagranie archiwalne
"Ceremonia żałobna" w Sewastopolu po zatonięciu krążownika Moskwa. Nagranie archiwalne Reuters
wideo 2/4
"Ceremonia żałobna" w Sewastopolu po zatonięciu krążownika Moskwa Reuters

Dmitrij Szkriebiec, ojciec zmarłego marynarza z krążownika "Moskwa", który oskarżył władze o kłamstwo w sprawie zatonięcia okrętu, powiedział w piątek niezależnym dziennikarzom, że w czasie rewizji siły bezpieczeństwa skonfiskowały mu laptopa. Rewizji dokonano w związku z "terroryzmem". 

Mężczyzna powiedział portalowi telewizji Current Time (projekt rozgłośni Radio Swoboda i Głos Ameryki), że "ludzie z resortu" zabrali jego laptopa, by dokonać ekspertyzy". Sprzęt miał zostać zarekwirowany z powodu "wysyłania maili z groźbami wybuchów bombowych do różnych organizacji".

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

Szkriebiec usłyszał od funkcjonariuszy, że wiadomości były wysyłane przez użytkownika z ukrytym adresem IP. Ojciec zmarłego marynarza przekonywał dziennikarzy Current Time, że ich nie wysyłał. Obawia się, że rosyjskie siły bezpieczeństwa mogą wszcząć przeciwko niemu sprawę karną w związku z "fałszywym doniesieniem o terroryzmie".

Obawia się, że to może sposób, by go "uciszyć".

CZYTAJ TAKŻE: Rozpaczliwie szuka wieści o synu. "Przydzielili mi dwie dziewczyny, które stale za mną podążały"

Krytyka władz

Krążownik rakietowy "Moskwa" zatonął w Morzu Czarnym 13 kwietnia po tym, jak został trafiony dwoma ukraińskimi pociskami Neptun. Rosyjskie ministerstwo obrony przyznało, że okręt zatonął, dowodziło jednak, że doszło do tego w wyniku eksplozji amunicji i pożaru.

Według różnych szacunków liczebność załogi "Moskwy" w chwili zatonięcia wynosiła od 416 do 680 osób, w tym, jak się okazało później, poborowych. "Zdecydowana większość marynarzy prawdopodobnie nie żyje, ale rosyjskie władze oficjalnie uznają ich za 'zaginionych' i wymagają od rodziców podpisania dokumentów stwierdzających, że okręt zatonął w wyniku 'katastrofy', a nie w wyniku działań wojennych" - napisał portal Current Time.

Krążownik Moskwa - co wiemy o zatopionej rosyjskiej jednostce
Krążownik Moskwa - co wiemy o zatopionej rosyjskiej jednostceTVN24

Dmitrij Szkriebiec jest ojcem poborowego Jegora, który służył na krążowniku "Moskwa" i po zatonięciu okrętu został uznany za zaginionego. Mężczyzna od tamtego czasu próbuje ustalić, co stało się z jego synem.

Na początku maja Szkriebiec otrzymał od prokuratury list z odpowiedziami na pytania, gdzie stwierdzono, że krążownik "Moskwa" "nie brał udziału w operacji specjalnej na Ukrainie" i "nie wpłynął na ukraińskie wody terytorialne". "Kłamiecie dalej, najważniejsze, żeby nie przestawać. Tym łatwiej będzie was powstrzymać, nieludzie" - napisał na portalu społecznościowym VKontaktie.

Krążownik "Moskwa". Zdjęcie archiwalne mil.ru

"Nie oglądam telewizji"

Po piątkowej rewizji Dmitrij Szkriebiec powiedział portalowi Current Time, że od dnia zatonięcia "Moskwy" minęło już ponad 50 dni i nadal "wszyscy milczą". - Nie rozumiem dlaczego. Straciliśmy nasz okręt flagowy, straciliśmy naszych ludzi i wygląda na to, że nic się nie stało - nie krył oburzenia. - Czegokolwiek dotkniesz, jeśli chodzi o krążownik "Moskwa", wszędzie panuje cisza. Spróbujcie znaleźć w internecie świeże wiadomości związane z tym okrętem. Niczego nie znajdziecie. Jestem tym zdumiony - mówił.

Mężczyzna mówił, że od 17 kwietnia nie ogląda telewizji. - Robi mi się niedobrze, kiedy włączam kanały telewizyjne. Nie oglądam już telewizji, nie chcę jej oglądać. Po tej hipokryzji, tej nikczemnej ciszy nie mogę im wybaczyć.

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: Current Time, obozrevatel.com, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru

Tagi:
Raporty: