Zatrzymani podczas niedzielnych demonstracji w Moskwie przebywają w fatalnych warunkach. Są przetrzymywani w zatłoczonych celach, brakuje im także jedzenia i wody – twierdzi obrończyni praw człowieka Jewa Merkaczowa, która odwiedziła komisariat na wschodzie Moskwy. Władze dotychczas nie odniosły się do tych zarzutów.
Jewa Merkaczowa jest zastępczynią przewodniczącego komisji społecznej monitorującej przestrzeganie praw człowieka w aresztach i więzieniach. W poniedziałek wieczorem kobieta odwiedziła jeden z komisariatów na wschodzie Moskwy.
Trafiło tam 10 mężczyzn w wieku od 25 do 35 lat. W rozmowie z Merkaczową twierdzili, że w czasie wiecu zachowywali się spokojnie, a funkcjonariusze oddziałów specjalnych OMON nie podali powodów ich zatrzymania.
Zatłoczone cele
Mężczyzn policja ulokowała w dwóch celach. Każda z nich była przeznaczona dla dwóch osób.
"Spali na zmianę, przez godzinę lub dwie. Materace zostały dostarczone dopiero wieczorem następnego dnia i tylko dwa. Dlatego zatrzymani rozłożyli na podłodze kartony, w których dostali suchy prowiant. Oprócz jedzenia brakowało im też wody" - relacjonowała na Facebooku Jewa Merkaczowa. Kiedy wspomniała o wodzie funkcjonariuszowi, odpowiedział, że pije wodę z kranu i zatrzymani też mogą to robić. Wpis Merkaczowej cytują niezależne rosyjskie media, w tym "Nowaja Gazieta" i portal telewizji Dożdż.
Obrończyni praw człowieka napisała, że w celach było duszno, ponieważ wentylacja nie działała. "Zatrzymali ucieszyli się z mojego przyjścia, kiedy (funkcjonariusz - red.) otworzył drzwi celi, mogli odetchnąć świeższym powietrzem. Nie wszyscy zatrzymani mogli zadzwonić do bliskich. Wybrałam kilka numerów, powiedziałam matkom i żonom, gdzie się znajdują" - napisała Merkaczowa.
Zatrzymani opowiadali jej, że policja przez kilka godzin przetrzymywała ich na zimnie przed jednym z komisariatów. Funkcjonariusze zwlekali ze sporządzaniem protokołów, podawali w nich także nieprawdziwe dane dotyczące okoliczności zatrzymania.
Inny członek komisji społecznej, Dmitrij Piskunow, powiedział portalowi RBK, że członkowie komisji w najbliższym czasie odwiedzą inne moskiewskie komisariaty, dokąd trafili zatrzymani.
Policja nie komentuje
"Zatrzymani w czasie wieców są przetrzymywani w nieludzkich warunkach i poddawani torturom" – napisał w oświadczeniu Władimir Osieczkin, twórca Gulagu.net, projektu, zrzeszającego obrońców praw człowieka. Zawiadomienie zostało skierowane do głównego prokuratora Moskwy Władimira Czurikowa.
Radio Echo Moskwy podało, że policja dotychczas nie ustosunkowała się do zarzutów obrońców praw człowieka.
Służba prasowa Federalnej Służby Więziennej Rosja nie skomentowała zarzutów obrończyni praw człowieka. "Wszyscy zatrzymani znajdują się w zakładach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w naszych nie ma nikogo" – odpowiedziała w komunikacie na pytanie portalu RBK.
Rzeczniczka praw człowieka w Moskwie, Tatiana Potiajewa, powiedziała portalowi RBK, że skontaktowała się z przedstawicielami komisariatu, który odwiedziła Jewa Merkaczowa. W odpowiedzi usłyszała, że wszyscy zatrzymani zostali już wypuszczeni. Mimo to Potiajewa zamierza zwrócić się do moskiewskiej prokuratury z wnioskiem o zbadanie doniesień w sprawie warunków przetrzymywania aresztowanych.
Protesty Nawalnego
Na demonstracji przeciwko korupcji, która odbyła się w centrum Moskwy w niedzielę, zatrzymano według aktywistów ponad tysiąc osób. Stołeczna policja zapewniła w poniedziałek wieczorem, że większość zatrzymanych została zwolniona. Na komisariatach przetrzymywani byli ludzie, którzy mieli stanąć przed sądami do spraw wykroczeń administracyjnych.
Rozprawy w tych sądach rozpoczęły się w poniedziałek.
Szef Rady do spraw rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Rosji Michaił Fiedotow bronił we wtorek działań policji podczas niedzielnych protestów. Ocenił, że organizatorzy demonstracji odbywających się bez zezwolenia władz ryzykowali, że policja użyje siły wobec uczestników. Fiedotow zastrzegł przy tym, że należy zbadać przypadki, gdy funkcjonariusze działali niezgodnie z prawem.
Demonstracje, do których wezwał opozycjonista Aleksiej Nawalny, odbyły się w kilkudziesięciu miastach Rosji. Ogólną liczbę uczestników założona przez Nawalnego Fundacja Walki z Korupcją (FBK) szacowała na 150 tysięcy ludzi. Najliczniejsze zgromadzenia odbyły się w Moskwie i Petersburgu. FBK podała liczbę 25-30 tysięcy protestujących w stolicy Rosji, niektóre szacunki podawane w mediach mówiły o 15 tysiącach, a policja poinformowała o 7-8 tysiącach.
Autor: tas/adso / Źródło: Nowaja Gazieta, tvrain.ru, Echo Moskwy, gulagu.net, RBK, PAP