W przekonaniu tego byłego potentata naftowego bezpośrednią przyczyną utworzenia tej frakcji jest dążenie Prigożyna i Zołotowa do odwołania ministra obrony Siergieja Szojgu, coraz częściej oskarżanego o porażki rosyjskiej armii w Ukrainie.
- To nic nowego. Prigożyn od dawna chciał przejąć kontrolę nad przepływami finansowymi w resorcie obrony - mówił rosyjski opozycjonista Michaił Chodorkowski w rozmowie z ukraińską agencją UNIAN.
CZYTAJ TAKŻE: Prigożyn wreszcie przyznał, że utworzył Grupę Wagnera >>>
Chodorkowski: alians groźny dla Putina
Rosyjski opozycjonista odniósł się sceptycznie do pogłosek, że ewentualny następca Siergieja Szojgu może zmienić Władimira Putina na stanowisku głowy państwa. - Całkowicie się z tym nie zgadzam. (...) Na miejscu Putina bym tego nie robił (wyznaczał na stanowisko ministra obrony osobę, która miałaby potem stanąć na czele państwa - red.). Chyba, że byłbym w pełni przekonany co do lojalności tego człowieka. Nie organizowałbym przekazania władzy - mówił Chodorkowski.
W jego ocenie sojusz Zołotowa, Prigożyna, Kadyrowa i prawdopodobnie Kowalczuka "nie wygląda obecnie na bezpośrednie zagrożenie" dla prezydenta Rosji, ale "nie oznacza to, że takiego zagrożenia nie ma". - W mojej opinii ten alians, który powstaje na naszych oczach, (...) jest dla Putina groźny - ocenił rozmówca UNIAN.
CZYTAJ TAKŻE: Na Kremlu "rosnąca krytyka Putina za jego plecami", "wskazywanie palcem" winnych >>>
Dodał, że spory i taktyczne porozumienia w rosyjskich elitach mogą "w pewnym momencie" doprowadzić do rządów "wojskowej junty". - Taka grupa kolegów i znajomych nie utrzymałaby się jednak przy władzy zbyt długo - przypuszcza były oligarcha.
Michaił Chodorkowski od 1997 roku stał na czele spółki naftowej Jukos. W 2004 roku był uważany za najbogatszego człowieka w Rosji. Później został uznany przez Kreml za wroga, oskarżono go o korupcję i skazano na 10 lat pozbawienia wolności. Został zwolniony z łagru w 2013 roku i od tego czasu mieszka za granicą.
Autorka/Autor: akr/adso
Źródło: PAP