W Rosji zakończono śledztwo w dwóch głośnych sprawach korupcyjnych ostatniego roku: byłego ministra gospodarki Aleksieja Ulukajewa i byłego gubernatora Nikity Biełycha. Obu oskarżono o przyjęcie szczególnie wysokiej łapówki. Sprawę Ulukajewa skierowano do sądu.
O zakończeniu śledztwa w sprawie byłego ministra media powiadomiły w środę. Akt oskarżenia dotyczy przyjęcia szczególnie wysokiej łapówki przez osobę zajmującą stanowisko państwowe. Grozi za to kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Ulukajew został zatrzymany w nocy z 14 na 15 listopada zeszłego roku. Wkrótce potem prezydent Władimir Putin odwołał go ze stanowiska ministra rozwoju gospodarczego, które Ulukajew zajmował od 2013 roku. Według śledczych minister żądał od przedstawiciela koncernu naftowego Rosnieft dwóch milionów dolarów łapówki w zamian za pozytywną decyzję w sprawie nabycia przez Rosnieft udziałów w prywatyzowanej spółce Basznieft. Ulukajew nie przyznał się do winy. Po zatrzymaniu został umieszczony w areszcie domowym, który sąd przedłużył do 15 sierpnia.
Najwyższy rangą rosyjski urzędnik państwowy
Ulukajew jest najwyższym rangą rosyjskim urzędnikiem państwowym po 1991 roku zatrzymanym z powodu zarzutów kryminalnych. Uważany był za osobę z ekipy architekta rosyjskich reform wolnorynkowych Jegora Gajdara. Zanim objął stanowisko ministra, był wiceprezesem banku centralnego (od 2004 roku), a w latach 2000-2004 - wiceministrem finansów. Na tle innych przedstawicieli władz oceniany był jako liberał, przy czym jego ministerstwo w ostatnich latach traciło wpływy w dziedzinie kształtowania polityki gospodarczej na rzecz resortu finansów i banku centralnego.
Agencja Reutera, powołując się na źródła, podała w lutym, że to szef Rosnieftu Igor Sieczyn zaaranżował spotkanie z Ulukajewem działając w porozumieniu ze służbami śledczymi. W wyniku operacji - według Reutera - wzrosła w rosyjskiej elicie rządzącej reputacja Sieczyna jako "wykonawcy woli Kremla, który sprawuje coraz większą władzę w systemie zbudowanym przez prezydenta".
"Uderzenie w reputację dawnych liberałów"
Zatrzymanie gubernatora obwodu kirowskiego Nikity Biełycha w czerwcu 2016 roku odebrano z kolei w Rosji jako uderzenie w reputację dawnych liberałów. Biełych był jednym z nielicznych szefów regionów wywodzących się z demokratycznej opozycji. Operację zatrzymania w moskiewskiej restauracji nagłośniły media państwowe, pokazując zdjęcia Biełycha za stołem, na którym leżą paczki banknotów. Polityk zapewniał podczas śledztwa, że nigdy nie brał łapówek. Po zatrzymaniu nie zaprzeczał, że otrzymał pieniądze, ale twierdził, że były one przeznaczone na potrzeby Kirowa.
W czwartek Komitet Śledczy poinformował, że śledztwo w jego sprawie zakończono. Były gubernator jest oskarżany o przyjęcie łapówek o łącznej sumie 600 tysięcy euro od dwóch lokalnych firm w zamian za nadanie priorytetowego statusu ich projektom inwestycyjnym. Biełych od ponad roku jest w areszcie, gdzie - jak podają adwokaci - zaostrzyły się jego problemy zdrowotne.
"Nie ma szans na uniewinnienie"
Politolog Walerij Sołowiej ocenił w czwartek w radiu Echo Moskwy, że były gubernator nie ma szans na uniewinnienie, choć może otrzymać łagodny wyrok. Jednak wysokość kary będzie zależeć od sytuacji politycznej w Rosji i od tego, pod jakimi hasłami toczyć się będzie kampania przed wyborami prezydenckimi w marcu 2018 roku. - Jeśli podjęto decyzję, by ukarać publicznie i pokazowo kilku urzędników w przededniu kampanii wyborczej", to dla Biełycha wszystko ułoży się źle - prognozuje politolog.
Biełych był w latach 2005-2008 liderem liberalnego Sojuszu Sił Prawicy i krytykiem Kremla. W roku 2008 współtworzył inną formację demokratyczną - ruch Solidarność. Urząd kirowskiego gubernatora zaproponował mu w 2008 roku ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew, uważany za przywódcę bardziej otwartego na kontakty z opozycją niż Putin. W 2013 roku w wyborach szefa regionu Biełych otrzymał prawie 70 proc. głosów.
Prokurator generalny Jurij Czajka powiedział w czwartek, że w pierwszym półroczu bieżącego roku odnotowano w Rosji o 14 procent mniej przestępstw korupcyjnych niż w pierwszym półroczu zeszłego roku. Ocenił, że "nie ma obiektywnych przyczyn tych danych". Wskazał, że w niektórych regionach zatrzymywano "tylko drobnych łapowników" i wezwał do "przekierowania działalności na wykrywanie poważniejszych naruszeń".
Autor: KB/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru