"Rosja finansowała demonstracje opozycji"


Gruzja ma dowody, że Rosja finansowała demonstracje opozycji w Tbilisi pod koniec maja. Twierdzi tak prezydent Micheil Saakaszwili, który udzielił wywiadu rosyjskiemu opozycyjnemu tygodnikowi "Nowoje Wriemia".

- Nie ma żadnych wątpliwości, że było to finansowane stamtąd. Mamy wiele dowodów i sądzę, że będziemy mogli podać do wiadomości publicznej, iż akcje te były niestety finansowane przez Rosję - mówi Saakaszwili.

Kilkuset demonstrantów, paraliż stolicy

Demonstracje organizowała przez kilka dni opozycyjna partia Zgromadzenie Ludowe. Na czele ugrupowania stoi Nino Burżanadze, nie kryjąca swoich sympatii do Rosji, regularnie spotykająca się z przywódcami rosyjskimi. W różnych sondażach poparcie dla jej partii nie przekracza 1-2 proc.

Z opublikowanych przez gruzińskie MSW nagrań audio i wideo z rozmowami przywódców Zgromadzenia Ludowego wynika, że celem demonstracji było sprowokowanie brutalnej interwencji policji i wywołanie krwawych zamieszek. W tej sprawie postawiono już zarzuty mężowi Burżanadze.

Interwencja "całkowicie na miejscu"

Tłum demonstrantów, początkowo liczący kilka tysięcy osób, już po kilku dniach stopniał do kilkuset osób. Policja i władze pozwalały im okupować ulice w Tbilisi do czasu, gdy ci postanowili zablokować tradycyjną defiladę wojskową z okazji Dnia Niepodległości.

W nocy z 25 na 26 maja policja rozpędziła demonstrację. Zginęło dwóch policjantów potrąconych przez samochody, którymi z miejsca manifestacji uciekali przywódcy opozycji.

Saakaszwili bronił w wywiadzie interwencji gruzińskiej policji, oceniając, że była ona "całkowicie na miejscu". - Nie sądzę, by reakcja była ostra. Mieliśmy do czynienia z ludźmi, którzy dążyli do wywołania przemocy - oświadczył.

Gruziński prezydent w wywiadzie dla rosyjskiego tygodnika wyraził ponadto opinię, że premier Rosji Władimir Putin dąży do odzyskania kontroli nad Gruzją. - Chce przywrócić Związek Radziecki i nie kryje się z tym - zaznaczył Saakaszwili.

Źródło: PAP, tvn24.pl