"Nadal tam są, walczą". Media: rosyjscy żołnierze w Republice Środkowoafrykańskiej

Źródło:
Kommiersant, Radio Swoboda, RIA Nowosti

Rosja wysłała żołnierzy do Republiki Środkowoafrykańskiej, by pomóc władzom tego kraju w powstrzymaniu ofensywy rebeliantów na stolicę, Bangi - przekazał dziennik "Kommiersant". Władze w Moskwie zaprzeczają tym doniesieniom. Twierdzą, że wniosek o wsparcie militarne afrykańskiego kraju zostanie rozpatrzony, jeśli będzie zgodny z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ.

"Sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie 27 grudnia odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne, gwałtownie się pogorszyła pod koniec ubiegłego tygodnia. Liderzy kilku zbrojnych rebelianckich ugrupowań ogłosili utworzenie liczącej 9 tysięcy osób koalicji. W piątek siły koalicyjne rozpoczęły ofensywę na stolicę kraju, Bangi" - poinformował we wtorek "Kommiersant".

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Dziennik napisał, że w niedzielę wieczorem rząd Republiki Środkowoafrykańskiej zwrócił się o pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa procesu wyborczego do "przyjaznych i braterskich krajów" - Rosji i Rwandy.

"Dwa wspomniane kraje pozytywnie zareagowały na to wezwanie i podjęły kroki w celu zapewnienia skutecznego wsparcia, które zostało udzielone tego samego dnia" - podał rząd Republiki Środkowoafrykańskiej w niedzielnym oświadczeniu. "W tym samym czasie na portalach społecznościowych pojawiły się informacje o przylocie do tego kraju rosyjskich samolotów, które miały dostarczać broń i najemników z prywatnych wojskowych firm" - podał "Kommiersant".

"Oni jednak nadal tam są, walczą, i być może odnoszą porażkę"

"Doniesienia o rebelii przed wyborami prezydenckimi w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie o reelekcję ubiega się Faustin-Archange Touadera, nie przyciągnęłyby tak dużej uwagi świata, gdyby rosyjscy wojskowi nie przebywali w tym kraju" - skomentowała wydarzenia w Bangi rosyjska sekcja Radio Swoboda. Przekazała, że wspierają oni rządzących, działając - w przeważającej większości przypadków nieoficjalnie - w strukturach prywatnych firm wojskowych, głównie tak zwanej grupy Wagnera (według wcześniejszych doniesień rosyjskich mediów "grupą Wagnera" dowodzi Dmitrij Utkin (pseudonim Wagner), były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego - red.).

"Moskwa temu zaprzecza, oni jednak nadal tam są, walczą i być może odnoszą porażkę" - relacjonowała rozgłośnia. Jej zdaniem ludzie Wagnera działają już w co najmniej 15 krajach afrykańskich, oprócz Republiki Środkowoafrykańskiej także między innymi w Sudanie, Libii, Mozambiku, Zimbabwe i Demokratycznej Republice Konga.

"Prezydent Władimir Putin najwyraźniej zwrócił uwagę na Afrykę jako region bogaty w surowce. Zdobywając tam wpływy, mógłby częściowo zrekompensować brak zasobów finansowych i innych w globalnej konkurencji Rosji z Zachodem. Mówimy w szczególności o wydobyciu surowców w krajach afrykańskich i eksporcie rosyjskiej broni. Pod koniec 2019 roku z pompą odbył się w Rosji pierwszy szczyt Rosja-Afryka z udziałem przywódców około 50 krajów afrykańskich" - podkreśliło Radio Swoboda.

"Ludzie Wagnera" walczą w Libii. Jest raport ONZ

W ramach współpracy

Przedstawiciele władz w Bangi przyznali w rozmowie z agencją AFP, że Rosja w ramach dwustronnego porozumienia o współpracy wysłała "kilkaset osób z sił regularnych i ciężki sprzęt". Doniesienia te zdementował jednak ambasador Rosji w Republice Środkowoafrykańskiej Władimir Titarenko.

W rozmowie z agencją RIA Nowosti wiceszef rosyjskiej dyplomacji Michaił Bogdanow powiedział, że Rosja rozważy wniosek władz w Bangi o wsparcie militarne, pod warunkiem jednak, że będzie on zgodny z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Bogdanow potwierdził, że w Republice Środkowoafrykańskiej działa przedstawicielstwo rosyjskiego Ministerstwa Obrony, jednak - jak stwierdził - nie bierze ono udziału w działaniach wojennych i zostało tam utworzone zgodnie z umowami międzynarodowymi.

Autorka/Autor:tas/adso

Źródło: Kommiersant, Radio Swoboda, RIA Nowosti