Wizyta Mitta Romneya w Polsce i cała jego zakończona we wtorek przedwyborcza podróż zagraniczna spotyka się ze skrajnie odmiennymi komentarzami w USA. Jej ocena waha się od wielkiego sukcesu, do kompletnej klapy. Zależy to na ogół od politycznych preferencji komentatorów.
Romney, który faktycznie jest kandydatem Partii Republikańskiej w nadchodzących wyborach prezydenckich, udał się w kilkudniową podróż zagraniczną, aby pokazać, że nadaje się na męża stanu i reprezentanta USA na forum międzynarodowym.
Amerykanin odwiedził Wielką Brytanię, Izrael i Polskę, w których on i jego sztab nie uniknęli istotnych wpadek.
Entuzjazm z prawej strony
Wpływowy konserwatywny publicysta Charles Krauthammer powiedział w telewizji Fox News, że wizyta niemal pewnego republikańskiego kandydata na prezydenta w Polsce "była triumfem". W wywiadzie w popularnym programie "O'Reilly Factor" uznał on, że media przywiązują "przesadną wagę" do gaf Romneya w Wielkiej Brytanii, gdzie skrytykował on organizację igrzysk olimpijskich. Zdaniem Krauthammera, wypowiedź kandydata w Izraelu, że uznaje Jerozolimę za stolicę tego kraju - co uraziło Palestyńczyków - w ogóle gafą nie jest. W entuzjastycznym tonie pisze o wizycie w Izraelu i w Polsce w "Washington Post" prawicowa komentatorka Kathleen Parker.
- Wystąpienia Romneya w tych krajach były świadectwem siły sojuszy USA opartych na wspólnocie zasad oraz krytyczną repliką na brak przekonań prezydenta Obamy. Romney wygłosił swoje wolnorynkowe przesłanie, odnotowując heroiczną walkę Polski o wolność od opresyjnego rządu. Jasno powiedział, że to wolność jednostki, a nie hojność rządu, stworzyła jedną z najsilniejszych gospodarek w Europie - pisze autorka.
Pytanie o logikę
Internetowy magazyn "Thinkprogress" związany z Demokratami zauważył jednak, że chwaląc polską gospodarkę Romney chwalił jednocześnie kraj posiadający - podobnie jak inne kraje europejskie - silniejszą osłonę socjalną niż USA. Republikanie tymczasem potępiają "europejski socjalizm". - Rząd polski odgrywa większą rolę w gospodarce, niż rząd w USA. Rzeczywistość wydatków rządowych w Polsce nie pasuje do retoryki Romneya. Jego opisywanie Polski jako kraju "małego rządu" jest dyskusyjne. Rząd w Polsce nadal jest silnie obecny w życiu obywateli: daje kobietom 300 dolarów za każde dziecko, podwajając tę kwotę dla biednych rodzin, w pełni finansuje wykształcenie na państwowych uniwersytetach i gwarantuje opiekę zdrowotną dla swoich 38 milionów obywateli - czytamy w artykule.
Krytyka z lewa
Z ostrą krytyką podróży i polityki zagranicznej Romneya wystąpiła w "Washington Post" lewicowa komentatorka Katrina vanden Heuvel.
Jej zdaniem, wybór Wielkiej Brytanii, Izraela i Polski - krajów należących do najsilniejszych sojuszników USA - i retoryka Romneya w podróży odzwierciedlają jego "wizję świata tkwiącą w przeszłości". - Dla Romneya istnieją tylko trzy rodzaje państw - te, które są z nami, te, które są przeciw nam, i te, które prędzej czy później będą przeciw nam. Jest to polityka zagraniczna z neokonserwatywnego podręcznika George'a W. Busha. Jako prezydent, Romney zaprowadzi nas z powrotem do przeszłości - stwierdziła. - Jego światopogląd przypomina pierwsze lata prezydentury Busha juniora, z ich mieszaniną paranoi, arogancji i wiary w potęgę USA, co przyniosło nam "oś zła" i wojnę z Irakiem. Dla Romneya uosobieniem zła jest Iran. Czy znowu zostaniemy wciągnięci w kolejną katastrofalną wojnę w rejonie Zatoki Perskiej? - zapytuje komentatorka.
Inny komentator "Washington Post", Eugene Robinson, sympatyzujący z Demokratami, nazwał podróż Romneya "katastrofalną". Wtórowali mu komentatorzy w popierającej Obamę telewizji MSNBC.
Autor: mk//kdj/k / Źródło: PAP