Krewni nastolatków, którzy w czasie katastrofy lotniczej w San Francisco znajdowali się na pokładzie samolotu Asiana Airlines, lecą z Szanghaju do Stanów Zjednoczonych. Linie lotnicze nie zagwarantowały im jednak bezpośredniego połączenia, muszą lecieć z trzema przesiadkami. Wśród 12-osobowej delegacji są rodzice nastolatek, które zginęły w katastrofie.
Rodziny, które lecą z Chin, skarżą się na warunki, w jakich muszą podróżować. Mają pretensje do linii lotniczych Asiana Airlines.
- Nie jesteśmy zadowoleni z waszej pracy. Dla nas, członków rodzin ofiar powinniście zorganizować podróż w możliwie najprostszy sposób. Teraz oferujecie nam najbardziej skomplikowaną drogę z trzema przesiadkami. Jesteście liniami lotniczymi, nie firmą przesiadkową - mówił wujek zmarłej tragicznie Ye Mengyuan. - Linie lotnicze nie mają litości. To okropne - podkreślił.
Jak powiedzieli organizatorzy podróży rodzin, w pierwszej kolejności bliscy zobaczą się z rannymi uczniami. Potem odwiedzą chiński konsulat w San Francisco, a na końcu spotkają się z przedstawicielami linii lotniczych.
Rodziny na lotnisku spotkały się z mediami. - Proszę, zrozumcie. Czuję się tragicznie. Proszę, zrozumcie - mówił ojciec Wang Linjia, drugiej z nastolatek, które zginęły w katastrofie. - Jadę zobaczyć córkę.
Żegnają kolegów
Ponad 30 uczniów zebrało się w poniedziałek przed szkołą nastolatków i ułożyli zapalone świeczki w kształt serca.
- Tak trudno w to uwierzyć. Dwa dni temu ona stała przed nami, a teraz mówiecie mi, że ona... tak trudno w to uwierzyć - powiedziała Zhou Yanan, koleżanka z klasy Wang Linjia.
Lecieli na wakacje
Nastolatki leciały na wakacje do USA wraz z większą grupą chińskiej młodzieży. W katastrofie boeinga 777 linii Asiana Airlines rannych zostało ponad 180 osób, w większości przypadków - niegroźnie. W niedzielę wieczorem czasu lokalnego w szpitalach w San Francisco przebywało jeszcze ponad 30 osób. Stan ośmiu jest krytyczny.
Autor: rf,pk//gak / Źródło: Reuters