Dziećmi polskiej pary, która zginęła w Portugalii, spadając z klifu na przylądku Roca, będą się opiekowali dziadkowie. - Mamy nadzieję, że proces ich przekazania zostanie zakończony w najbardziej humanitarny, ciepły i ludzki sposób, może nawet w ciągu 24 godzin - powiedział w rozmowie z TVN24 Bronisław Misztal, ambasador RP w Portugalii.
Dzieci, na oczach których rodzice spadli w przepaść, są pod opieką portugalskich psychologów. Porozumiewają się z nimi po portugalsku, polskie małżeństwo od lat mieszkało bowiem w Portugalii.
Czekają. Mają swój pokój
Jak powiedział ambasador Misztal, dzieci zostały przewiezione do Lizbony i tam są pod opieką wychowawców. Ci z kolei kontaktują się z polskimi władzami konsularnymi.
Dzieci - 5- i 6-letnie - pierwszą noc po tragedii "przespały spokojnie". - W ośrodku mają własny, mały pokoik. Dostaliśmy informacje o tym, że trochę się już po tragedii otrząsnęły i zaczęły wchodzić w interakcję z rówieśnikami - dodał Misztal.
Jego zdaniem dzieci nie będą przesłuchiwane w sprawie śmierci rodziców, bo "prawdopodobnie istnieją dowody materialne w postaci zdjęć", które wyjaśnią jak doszło do tragedii. Z wiadomości podawanych przez część miejscowych mediów wynika, że chodzi o trzy zdjęcia. Na dwóch pierwszych widnieje małżeństwo, kolejne - wykonane sekundy później - ukazuje już tylko błękitne niebo, co - jak powiedział Misztal - może świadczyć o tym, że "telefon poleciał" w chwili upadku. Możliwe też, że policja dotarła do świadków, choć tych "bezpośrednich" podobno nie ma.
Polacy weszli na niebezpieczny teren
Rozmówca TVN24 mówił też o okolicznościach wypadku. Zauważył, że niestety Polacy przekroczyli granicę utworzonego tam parku narodowego i weszli na "teren uznawany za niebezpieczny", zbyt blisko jednego z cypli. - W pewnym momencie być może osunęła się ziemia i spadli w głąb wąskiego, kamienistego wąwozu - wyjaśnił.
Park narodowy przylądka Roca dziennie odwiedzają "2-3 tysiące ludzi" i miejsca niebezpieczne są w nim wyraźnie oznaczone - dodał polski ambasador.
Jak tłumaczył, do ciał Polaków nie udało się dotrzeć w pierwszych godzinach po rozpoczęciu akcji ratunkowej, bo "była to noc przed pełnią Księżyca" i ogromne fale w trakcie przypływu zmusiły ratowników do wycofania się z tego terenu.
Ciała wydobyto w niedzielę około południa i przewieziono do Instytutu Medycyny Sądowej w Lizbonie.
Autor: adso / ŁOs/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters