Rok temu o godz. 7.58 na podbrukselskim lotnisku Zaventem dwóch dżihadystów powiązanych z tzw. Państwem Islamskim zdetonowało ładunki wybuchowe domowej roboty, zabijając 16 osób. O 9:11 na niewielkiej stacji metra Maelbeek, 10 kilometrów dalej, w wyniku eksplozji w wagonie metra zginęło kolejne 16 osób. W środę belgijska para królewska, premier Charles Michel, przedstawiciele władz oraz mieszkańcy Belgii uczcili pamięć ofiar tragicznych wydarzeń, które wstrząsnęły krajem i Europą.
Oficjalna ceremonia rozpoczęła się przed halą odlotów od minuty ciszy. Mąż pracownicy portu, która zginęła przed rokiem Eddy Van Calster wykonał rockową balladę, aby uczcić pamięć swojej żony, 51-letniej Fabienne. Następnie odczytano nazwiska 16 osób siedmiu narodowości, który stracili życie przed rokiem. Król Filip złożył w imieniu całego narodu wiązankę kwiatów przy wejściu do hali odlotów.
Uroczystość upamiętniająca odbyła się też na stacji metra Maelbeek, gdzie trzeci z samobójców zabił kolejne 16 osób. Po godz. 9 para królewska spotkała się tam z rodzinami ofiar oraz pracownikami transportu miejskiego STIB. Pod pamiątkową tablicą, której centralnym elementem jest serce i napis "wszyscy razem", złożono kwiaty. W sieci transportu STIBu czczono pamięć o tragicznych wydarzeniach minutą hałasu. Do pracowników STIB dołączali podróżujący komunikacją publiczną klaszcząc w czasie dłuższego postoju metra.
Odsłonięty pomnik
Przed południem tuż przy rondzie Schumanna odsłonięto pomnik poświęcony ofiarom ataków terrorystycznych autorstwa Jean-Henri Comperego. Długa na 20 metrów i wysoka na dwa metry rzeźba składa się z dwóch skierowanych ku sobie płyt ze stali nierdzewnej, które wyginają się górę w miarę zbliżania się do siebie. Autor monumentu tłumaczył, że ma on symbolizować dwa przeciwstawne magnesy, które pomiędzy sobą tworzą przestrzeń do dialogu i nadziei przeciwstawiając się jednocześnie przemocy. W uroczystości oficjalnego odsłonięcia pomnika, poza rodzinami ofiar, belgijskimi władzami i parą królewską, wzięli udział również szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker oraz przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. - Na nas wszystkich spoczywa odpowiedzialność, by nasze społeczeństwo było sprawiedliwsze i bardziej humanitarne. Nauczmy się siebie znowu słuchać, szanować nasze słabości - apelował król Belgów. - Przede wszystkim bądźmy wrażliwi w tym dniu świadomości i wspomnienia. Nasz kraj jest wam to winny - zwracał się Filip do rodzin ofiar.
Minuta ciszy w instytucjach europejskich
Ofiary zamachów były również wspominane w instytucjach unijnych. Minutą ciszy uczczono ich w siedzibach Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej. Pracownica tej ostatniej 48-letnia Włoszka Patricia Rizzo była wśród ofiar zamachowców. - Pamięć ofiar jest i pozostanie na zawsze w naszych umysłach i sercach. Z wielkim smutkiem myślę o każdym z tych unicestwionych istnień ludzkich, takich osobach jak nasza koleżanka Patricia Rizzo, cierpieniach rannych i żalu ich rodzin i krewnych. Chciałbym wyrazić moje najgłębsze współczucie każdemu z nich - oświadczył Juncker.
"Dziwne uczucie"
Życie zawsze zwycięży - pisze w rok po zamachach terrorystycznych w Brukseli belgijski dziennik "Le Soir", zastanawiając się na ile nienawiść zamachowców i tych, którzy za nimi stoją skaziła społeczeństwo przyczyniając się do wzrostu islamofobii.
Opisując pierwsze chwile po wybuchach redaktor naczelna "Le Soir" Beatrice Delvaux pisze, że dla wielu czas stanął wówczas w miejscu. "Dziwne uczucie, jakby część z nas pozostała zmrożona w miejscu, gdzie się o tym dowiedzieliśmy" - dzieli się z czytelnikami swoimi refleksjami.
Przypomina, że zarówno rok temu jak teraz absolutnym złem jest Daesz, czyli tzw. Państwo Islamskie. "Nienawiść napędzająca terrorystów wykorzystujących islam aby oczarować szeregi młodych i starych mężczyzn i kobiet (...) jest wrogiem z którym trzeba walczyć bardziej niż kiedykolwiek" - pisze "Le Soir".
Ci "obcy"
Wskazuje przy tym, że nienawiść ta zaraziła społeczeństwo powodując wzajemną utratę zaufania, antagonizmy i podział na "ich" i "nas". Delvaux zwraca uwagę na wzrost islamofobii w Belgii. Jej zdaniem jeśli terroryści nie utracą gruntu pod nogami będą mogli ogłosić wielkie zwycięstwo jakim będzie zaszczepienie w narodzie trucizny podziału. Dziennik zaznacza, że ci "drudzy", "obcy" bardziej niż kiedykolwiek postrzegani są jako zagrożenie, czy wrogowie, często ponosząc odpowiedzialność za całe zło, na które nie wiadomo jak odpowiedzieć.
Zdaniem "Le Soir" terroryzm dołączył do głównych problemów naszego świata - nierówności, zmian klimatycznych i rewolucji cyfrowej, którymi nie potrafią się zająć demokratyczni politycy. Wskazuje przy tym, że pada to na podatnych grunt dla skrajnej prawicy, która wykorzystuje tę sytuację podsycając strach.
"Polaryzacja między ludźmi jest coraz większa. Wiele wypowiedzi, czy oświadczeń, które padają dziś w zwyczajny sposób, zostałoby napiętnowanych lub zabronionych wczoraj" - pisze belgijska gazeta. Zwraca uwagę, że słowa, które do niedawna nie mogłyby być wymawiane na salonach, spotkaniach rodzinnych, czy przyjacielskich są teraz powszechne. "Le Soir" podkreśla, że po 22 marca 2016 roku podjęto wysiłki, które poprawiają bezpieczeństwo obywateli, ale - zwraca uwagę - nie istnieje coś takiego jak całkowity brak ryzyka.
Co dalej?
Publicystka wskazuje, że ktoś mógłby zwątpić w działania polityczne nakierowane na integrację społeczeństwa. "Nikt nie może powiedzieć, że dzieci, drugie lub trzecie pokolenie (imigrantów) czują się bardziej zintegrowani niż przed rokiem. Przeciwnie specjaliści mówią, że radykalizm i dyskurs teorii spiskowych wzmacnia ich poczucie wykluczenia. A my, media, nie wiemy jak odzyskać ich z powrotem" - pisze Delvaux. Pyta przy tym, gdzie jest plan Marshala na wszystkich szczeblach władzy nakierowany na integrację zwłaszcza młodych ludzi. Gazeta cytuje muzułmanina Mohameda El Bachiriego, którego żona Loubna zginęła rok temu na stacji metra Maelbeek. Zwraca on uwagę, że najlepszym sposobem walki w tej sytuacji jest zaszczepianie podstawowych wartości takich ja świętość ludzkiego życia, wolna wola, czy braterskie relacje. "Jeśli podzielasz te wartości nie będziesz uwiedziony przez tych, którzy wzywają do nienawiści wobec innych i własnego kraju" - zaznaczył El Bachiri.
Autor: mtom / Źródło: PAP