Przywódcy samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej deklarują, że zgadzają się na autonomię w granicach Ukrainy. Zapowiadają, że odpowiada im model takich krajów, jak "Irlandii Północnej, Grenlandii lub Hongkongu". W przypadku odmowy ze strony Kijowa grożą, że "będą dążyć do pełniej niepodległości DRL" i że "rozmów politycznych więcej nie będzie".
- Scenariusze rozwoju sytuacji na wschodzie Ukrainy mogą być dwa: przestrzeganie zasad porozumienia pokojowego w Mińsku lub całkowite zerwanie rozejmu. W pierwszym przypadku powinniśmy otrzymać autonomię w granicach Ukrainy z własnym ustawodawstwem, wyborami i tak dalej. Drugi wariant oznacza nasze dążenia do całkowitej niepodległości - powiedział wiceprzewodniczący "rady ludowej" tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Denis Puszylin, który reprezentuje rebeliantów w rozmowach pokojowych w Mińsku.
I podkreślił: - Jesteśmy zainteresowani jak najszerszą autonomią z uwzględnieniem naszych interesów.
Puszylin wymienił przykłady autonomii krajów, które byłyby "odpowiednie" dla samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej: Irlandia Północna, Grenlandia i Hongkong.
"Scenariusz uzgodniony z Rosją"
"Nie można wykluczyć, że proponowany przez Puszylina wariant w sprawie autonomii jest wynikiem uzgodnienie pozycji 'republiki' z Rosją. Deklarowana przez Puszylina możliwa rezygnacja z niepodległości DRL otwiera dla Rosji nowe perspektywy w negocjacjach z Zachodem dotyczące wznowienia stosunków gospodarczych i politycznych” – pisze publicysta rosyjskiego portalu utro.ru Siergiej Sieriebrow.
Portal vesti-ukr.org prognozuje, że "sprawa autonomii w Donbasie rozstrzygnie się w najbliższych kilku dniach". "Temat zostanie poruszony podczas zbliżającej się wizyty prezydenta Petra Poroszenki w Niemczech i rozmowach z kanclerz Angelą Merkel" - komentuje vesti-ukr.org.
- Zarówno Zachód, jak i rebelianci w Donbasie, będą wywierać presję na władze w Kijowie w sprawie zmiany konstytucji i federalizacji kraju. Im dalej, tym więcej szans, że nie zostaniemy państwem unitarnym, a sformujemy z Donbasem konfederację – mówił ukraiński politolog Kostiantyn Bondarenko.
"Martwa cisza w rocznicę referendum"
Dowódcy operacji antyterrorystycznej na wschodzie Ukrainy informują, że w poniedziałek rano rebelianci "ani razu nie ostrzelali pozycji ukraińskich".
"Najwyraźniej świętując rocznicę jedynego na świecie referendum, w którym frekwencja sięgnęła stu procent, terroryści – po raz pierwszy w historii tego konfliktu – przez ponad cztery godziny przestrzegali rozejmu" – ironizowali w wydanym komunikacie dowódcy operacji antyterrorystycznej w Donbasie.
Podkreślili, że rebelianci w ciągu ostatniej doby nie używali także ciężkiego sprzętu, który powinien zostać wycofany z linii frontu.
W "referendum", które rebelianci mimo protestów w Kijowie przeprowadzili 11 maja 2014 r, ponad 89 proc. mieszkańców opowiedziało się za "niepodległością Donieckiej Republiki Ludowej", ponad 95 proc. - "Ługańskiej Republiki Ludowej".
Ukraiński pułkownik Wałentyn Fedyczew szacuje, że po stronie rebeliantów walczy 43 tys. osób, w tym ok. 9 tys. żołnierzy rosyjskich.
Autor: tas\mtom / Źródło: Interfax, vesti-ukr.org, utro.ru, Ukraińska Prawda