Był kongresmen w kapturze, wciąż są tłumy zakapturzonych ludzi protestujących na amerykańskich ulicach, są też msze, na których modlący się o duszę Trayvona Martina też mają na głowach kaptury. To ubranie stało się symbolem solidarności z czarnoskórym nastolatkiem, który zginął z rąk strażnika społecznego patrolu. Część Ameryki jest oburzona, część próbuje Zimmermana tłumaczyć, ale cała - jak długa i szeroka - tym żyje.
W amerykańskich kościołach m.in. w Nowym Jorku, Eatonville na Florydzie i Atlancie w Georgii od niedawna mają miejsce nietypowe msze św. Zaczęło się na nich pojawiać tysiące zakapturzonych wiernych.
Wszystkich łączy wspólna sprawa - śmierć Treyvona Martina, który zginął z rąk Georga Zimmermana, strażnika z tzw. patrolu sąsiedzkiego. 17-latek był nieuzbrojony, miał natomiast przy sobie torbę z cukierkami.
Uwagę Zimmermana zwrócił właśnie kaptur na głowie ciemnoskórego chłopaka. Postanowił sprawdzić, co nastolatek robi w okolicy. Podobno doszło do szamotaniny. Podobno Trayvon okładał członka ochotniczego patrolu pięściami. Podobno, bo relacje świadków są sprzeczne.
"Najpierw strzelaj, potem pytaj"
Sprawa zdominowała amerykańskie media i ulice. Zakapturzone tłumy niemal codziennie domagają się sprawiedliwości i przykładnego ukarania strażnika. Z tym może być jednak problem. Zimmerman zasłania się bowiem obowiązującym w części stanów prawem "stand your ground".
- To prawo to kompletnie nowa koncepcja w naszym systemie prawnym. Mówi, że jeśli obawiasz się zagrożenia fizycznego, to możesz strzelać. Niektórzy mówią na to: najpierw strzelaj, potem zadawaj pytania - wyjaśnia Charles Schumer, demokratyczny senator.
Floryda to pod tym względem jeden z dziesięciu najbardziej liberalnych stanów Ameryki. Do uzasadnienia strzału wystarczy pozwolenie na broń i udowodnione poczucie zagrożenia. Zdaniem milionów Amerykanów, strzelec z góry założył, że ze względu na kolor skóry, lżejszy o dwadzieścia kilo chłopak będzie zagrożeniem.
Sprawa obudziła rasowe demony w Ameryce. Najprawdopodobniej dla własnego dobra Zimmerman pozostaje w rękach policji. Samozwańczego szeryfa już szukają Nowe Czarne Pantery - bojówka walcząca z rasistami.
Na pół roku przez wyborami prezydenckimi sprawa szybko zrobi się też polityczna. Prezydent Barack Obama i republikańscy kandydaci są na razie powściągliwi, ale dyskusja o granicach prawa do samoobrony wydaje się być nieunikniona.
Autor: mac\mtom\k / Źródło: tvn24