Z 11 prób najnowszej rosyjskiej rakiety balistycznej Buława aż siedem okazało się katastrofą. Ostatnie fiasko, w połowie lipca, przepełniło czarę goryczy - odpowiedzialny za projekt już nie pracuje dla Kremla.
16 lipca rakieta wystartowała ze znajdującego się na Morzu Białym atomowego okrętu podwodnego "Dmitrij Donskoj", ale praca silnika pierwszego stopnia trwała zaledwie 28 sekund.
Rakieta spadła do morza.
"Przedstawił dymisję"
Jako że z ostatnich 11 próbnych startów była to już siódma porażka, odpowiedzialny za jej projekt Jurij Sołomonow, szef moskiewskiego Instytutu Technologii Termicznej "przedstawił dymisję".
- Dymisja zostanie przyjęta, reorganizacja w kierownictwie instytutu jest postrzeganajako niezbędna - podało anonimowe źródło w wojskowo-przemysłowym kompleksie strategicznych sił rosyjskich.
Wiceszef placówki potwierdził tymczasem rezygnację Sołomonowa, ale zaprzeczył, by była ona związana z ostatnim nieudanym testem Buławy 15 lipca na Morzu Białym.
Nowe cacko Rosji
Buława oznaczana na Zachodzie jako SS-NX-30, ma maksymalny zasięg od 8 do 9 tys. kilometrów i jest zgłoszona przez Rosję do układu rozbrojeniowego START jako sześciogłowicowa.
Po 16 takich rakiet ma stanowić uzbrojenie rosyjskich atomowych okrętów podwodnych nowej generacji, znanych jako klasa Boriej (Boreasz).
Buława się opóźnia
Jednak agencja Interfax, powołując się na źródło w przemyśle zbrojeniowym, uważa, że "przy najkorzystniejszym scenariuszu następny próbny lot Buławy odbędzie się za pięć do sześciu miesięcy, co oznacza, że terminarz wprowadzenia tego pocisku do służby ulegnie przesunięciu o co najmniej pół roku".
Z kolei wicepremier Rosji Siegiej Iwanow oświadczył w czerwcu, że Buława musi jeszcze przejść szereg testów, zanim trafi na uzbrojenie. Za przyczynę nieudanych startów uznał błędy produkcyjne, wskazując na kłopoty z kontrolowaniem jakości wszystkich części, dostarczanych przez łącznie 650 kooperantów.
Źródło: PAP