Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy w Strasburgu przyjęło raport na temat polskich instytucji demokratycznych. - Ten raport jest dla obywateli Polski, by mieli bezstronny system sądowniczy, bez względu na to, kto jest u władzy - powiedział w czasie debaty poseł sprawozdawca Pieter Omtzigt.
Raport na temat instytucji demokratycznych w Polsce przyjęto głosami 140 deputowanych. Przeciwko było 37 posłów Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. - Ten raport jest dla obywateli Polski, by mieli bezstronny system sądowniczy, bez względu na to, kto jest u władzy - mówił przed głosowaniem sprawozdawca Pieter Omtzigt.
Jak dodał Holender, jeden z autorów raportu, "jeśli system sądowniczy nie jest bezstronny, nie może bronić obywateli przed państwem".
Jedną z poprawek do rezolucji, którą przyjęli deputowani, jest zapis o objęciu Polski specjalną procedurą "monitoringu". W związku z tym w ramach Rady Europy ma powstać specjalna komisja, która będzie przyglądać się sytuacji instytucji demokratycznych i praworządności w Polsce - tłumaczył ze Strasburga korespondent TVN24 Maciej Sokołowski. Jak dodał, Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej objętym tą procedurą.
Jak wyliczał Sokołowski, mechanizmem tym objęte były do tej pory: Albania, Armenia, Azerbejdżan, Bośnia i Hercegowina, Gruzja, Mołdawia, Rosja, Serbia, Turcja i Ukraina.
Wcześniej deputowani zgromadzenia odrzucili w oddzielnych głosowaniach kilkadziesiąt poprawek wysuniętych przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, które przed deputowanymi zgłosił poseł Dominik Tarczyński.
Debata nad raportem w sprawie Polski
- Nie uważam tej reformy za reformę, ale raczej za pogorszenie (sytuacji - red.) - powiedział o zmianach w sądownictwie wprowadzanych przez PiS Pieter Omtzigt, współtwórca raportu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o stanie demokracji w Polsce. Holender przypomniał, że pierwszą decyzją PiS wpływającą na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości było połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
- Mamy jedną osobę, która ma władzę wykonawczą i również dotyczącą sędziów. To jest skupienie władzy, które jest niepotrzebne - ocenił. Dodał, że "siła równoważąca", czyli Krajowa Rada Sądownictwa, "w ostatnich reformach z ciała samorządowego stała się ciałem całkowicie wybieranym przez polityków". - Gdy połączymy sobie te dwie rzeczy, zobaczymy, że władza wykonawcza podporządkowała sobie sądy. Tak nie powinno być. Sądy powinny być niezawisłe - przekonywał deputowany.
Jego zdaniem reformy PiS-u "uniemożliwiają sędziom wyrażanie swoich opinii, jeżeli chodzi o system wymiaru sprawiedliwości". - Nie mogą również sprawdzać, czy dany sąd jest umocowany do wydawania wyroków w danej sprawie - zauważył deputowany.
Jak podkreślił, "to bardzo poważna sytuacja", która "nie dotyczy tylko Polski, ale wszystkich państw unijnych". - Jeśli sądy nie są uważane za niezawisłe, wtedy mamy problem. Nie tylko w Polsce, ale w 27 państwach (Unii Europejskiej - red.) - dodał.
Następnie głos zabrali przedstawiciele ugrupowań europejskich.
"Władza w Polsce próbuje skierować swoje ostrze przeciwko zwykłym ludziom"
- Ci, którzy rządzą teraz w Warszawie w imieniu swojej grupy politycznej, chcą wpływać na wymiar sprawiedliwości, na sądownictwo i to nie jest ich ostateczny cel - przekonywał Rumun Iulian Bulai, przemawiający w imieniu Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy.
Jak podkreślił, "w społeczeństwie demokratycznym Trybunał Konstytucyjny i wymiar sprawiedliwości są gwarantami wszystkich wolności". - Te prawa i wolności większość polityczna w Polsce próbuje ograniczyć - przekonywał. Jak mówił, "władza (w Polsce - red.) próbuje skierować swoje ostrze przeciwko zwykłym ludziom, przeciwko ich tożsamości, stara się skonfliktować dwie części polskiego społeczeństwa, aby zachować władzę". Jego zdaniem to czas, by "pamiętać o niebezpieczeństwach dyktatury większości".
- Polski rząd i większość parlamentarna od paru lat usiłują testować zakres tolerancji społeczności międzynarodowej w zakresie prawa międzynarodowego - stwierdził Bulai. Zaapelował o dalsze szczegółowe monitorowanie sytuacji w Polsce.
Władza próbuje skierować swoje ostrze przeciwko zwykłym ludziom, przeciwko ich tożsamości
"Niewłaściwe jest, by Polska była jedynym obiektem krytyki"
- Musimy sobie zdawać sprawę, że Polska pod koniec reżimu komunistycznego nie przeprowadziła reformy systemu sprawiedliwości i jasne jest, że polskie władze chcą przeprowadzić jakąś reformę sądownictwa - zauważył Niemiec Martin Hebner z Sojuszu Demokratycznego.
Dodał, że mowa o "praktyce, która miała miejsce także w innych krajach, ale w Polsce jest obiektem szczególnej krytyki, jeśli chodzi o niezawisłość wymiaru sprawiedliwości". Jego zdaniem inne kraje, w których sytuacja jest dużo gorsza niż w Polsce, także powinny zostać wspomniane w raporcie. - Niewłaściwe jest, by Polska była jedynym obiektem krytyki z naszej strony - przekonywał.
Niewłaściwe jest, by Polska była jedynym obiektem krytyki z naszej strony
"Atak na wymiar sprawiedliwości"
Zdaniem Greka Jeorjosa Katrungalosa ze Zjednoczonej Lewicy Europejskiej sytuacja jest "bardzo poważna". - Wpływ ostatnich reform podważa niezawisłość i praworządność w Polsce. To bezpośrednio wpływa na całość Europy. Nie można tego uznać za wewnętrzną sprawę Polski - ocenił.
Jak dodał, "co bardziej martwiące, ten atak na wymiar sprawiedliwości współgra z nową ustawą, która ogranicza inne wolności, takie jak wolność zgromadzeń". - Co możemy zrobić jako Rada Europy, biorąc pod uwagę, że podobne wysiłki podejmowane przez Parlament Europejski i Komisję Europejską nie doprowadziły do konkretnych rezultatów w ciągu ostatnich dwóch lat? - zastanawiał się. Podkreślił, że "podstawowym priorytetem jest obrona funkcjonujących sędziów przeciwko politycznie motywowanym działaniom dyscyplinarnym".
- Sędziowie dzisiaj nie wiedzą, czy jutro zostaną zwolnieni z pracy. (...) Stoimy wobec nowego fenomenu, być może załamania demokracji. Jest to zagrożenie, które zwykle wiąże się z populizmem - wskazał deputowany.
"Politykierstwo w najgorszym wydaniu"
- Nie możemy już mówić o wymiarze sprawiedliwości w Polsce w kontekście niezawisłości i bezstronności. Od roku 2015 władze polskie podporządkowują wymiar sprawiedliwości władzy wykonawczej i ustawodawczej - oceniła Ria Oomen-Ruijten z Europejskiej Partii Ludowej.
Według niej działania polskiego rządu to "politykierstwo w najgorszym wydaniu". - Wszyscy powinniśmy się zdystansować od tego rodzaju niedemokratycznych i nieetycznych zachowań - apelowała Holenderka. Jak dodała, "praworządność połączona z wartościami, takimi jak niezawisłość, to część naszych zobowiązań oraz podstawa członkostwa Polski w Radze Europy i Unii Europejskiej".
- Nie bronię instytucji, bronię polskich obywateli, ponieważ kraj, w którym praworządność jest zagrożona, w którym obywatele nie mogą cieszyć się niezawisłym i bezstronnym wymiarem sprawiedliwości nie jest państwem, które może walczyć z korupcją, co oznacza, że dobrobyt obywateli i ich bogactwo są zagrożone przez rząd - ostrzegła deputowana. Zaapelowała do rządu w Warszawie o wycofanie się ze swoich decyzji dotyczących sądownictwa.
Nie możemy już mówić o wymiarze sprawiedliwości w Polsce w kontekście niezawisłości i bezstronności
"Musimy wspierać tych odważnych sędziów"
Frank Schwabe, który przemawiał w imieniu grupy Socjalistów podkreślił, że "reformy wdrażane w państwach członkowskich muszą wypełniać europejskie normy i standardy, i wypełniać niezawisłość wymiaru sprawiedliwości i praworządność".
- Musimy przyznać, że reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce są sprzeczne ze wspólnymi europejskimi standardami - stwierdził. Dodał, że kryzys rozpoczął się w 2015 roku, gdy władzę objął PiS.
Jego zdaniem "trzeba szanować takie instytucje jak Komisja Wenecka, czy Komisja Praw Człowieka, które wielokrotnie zajmowały się alarmującą sytuacją w Polsce”. - Musimy wspierać tych odważnych sędziów, którzy walczą o niezawisłość wymiaru sprawiedliwości w Polsce, musimy stać ramię przy ramieniu z Komisją Wenecką - zaapelował Niemiec.
- Jeśli nie zareagujemy na czas, art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej nie będzie respektowany (…) Sytuacja w Polsce jest poza jakimikolwiek standardami. Powinniśmy użyć najmocniejszych narzędzi, jakie mamy, aby monitorować sytuację w Polsce - dodał.
Francuski eurodeputowany Frederic Reiss z grupy PPE/DC stwierdził, że "sytuacja w Polsce jest niepokojąca, (...) powinniśmy zmusić polski rząd do wycofania reformy sądownictwa". - Sędziowie są kontrolowani przez polityków i parlament. Niepokój budzi prawo dotyczące Sądu Najwyższego - zaznaczył.
Polskie głosy w debacie
Z polskich eurodeputowanych głos podczas debaty zabrał m.in. Krzysztof Śmiszek z grupy Socjalistów, który stwierdził, że "bardzo trudno jest mówić o łamaniu demokracji w kraju, gdzie narodziła się demokracja". - Jestem przerażony łamaniem prawa osób indywidualnych w moim kraju oraz wpływem ministra sprawiedliwości na system sprawiedliwości - wyznał wiceszef klubu Lewicy.
- Stajemy wobec poważnego zagrożenia. Jest to trudna sytuacja, ponieważ polski rząd działa zarówno przeciwko polskim obywatelom, jak i wartościom europejskim - ostrzegała Kamila Gasiuk-Pihowicz. Zwracając się do zebranych na sali apelowała: - Nie wolno nam zachować milczenia. - Czuję się zawstydzona, że mój dumny kraj, który był pionierem przemian demokratycznych, przez rządy Prawa i Sprawiedliwości stał się demokratycznym outsiderem - powiedziała.
Dominik Tarczyński z grupy EC/DA zapytał niemieckich i francuskich Socjalistów: - Kto wybiera sędziów w Niemczech?
- Dziękuję za troskę o nas ze strony francuskich parlamentarzystów. Ale kto bije ludzi na ulicach francuskich miast? Zajmijcie się sobą. My, Polacy, mamy się dobrze. Pamiętacie stan wojenny w Polsce? Wtedy dochodziło do łamania demokracji w Polsce. Zostałem zwolniony z pracy jako dziennikarz, kiedy PO była u władzy - dodał eurodeputowany Tarczyński.
Europosłanka Iwona Arent z grupy EC/DA skrytykowała stan demokracji we Francji oraz w Szwecji. - We Francji mamy do czynienia z łamaniem praw obywateli na ulicach, a policja tłumi protesty adwokatów przeciwko rządowej reformie. W Szwecji dochodzi do brutalnych gwałtów na kobietach i dziewczynkach. W tych krajach łamane są prawa człowieka - alarmowała. - Dają się państwo manipulować wąskiej grupie politycznej, a wielkie niemieckie grupy kapitałowe manipulują informacjami na temat Polski – podsumowała swoją wypowiedź Arent.
Rada Europy to największa na kontynencie organizacja, u której podstaw leżą działania zmierzające do ochrony demokracji i praw człowieka w wielu formach: ochrony mniejszości etnicznych, językowych, narodowych czy seksualnych.
Zajmuje się też ona - od momentu powstania w 1949 roku - kwestiami związanymi z ochroną prawną, zdrowia, edukacją, kulturą i ochroną środowiska.
Do jej największych osiągnięć należy opracowanie drogi, która doprowadziła do zniesienia kary śmierci w Europie. Rada Europy doprowadziła też do podpisania przez wszystkie państwa-członków organizacji konwencji o zakazie stosowania wszelkich form dyskryminacji rasowej.
Misje Rady Europy wyruszają stale - zawsze niezapowiedziane - do poszczególnych krajów, by kontrolować systemy więziennictwa, działania policji, ośrodki dla uchodźców pod kątem przestrzegania prawa.
Źródło: TVN24 BiS, PAP, tvn24.pl