Władimir Putin zagroził, że Moskwa zrewiduje stosunki z państwami Unii Europejskiej, jeśli rosyjskie interesy będą ignorowane w sprawach energetycznych. Premier Rosji w ten sposób skomentował przyjętą w poniedziałek w Brukseli deklarację w sprawie przesyłu gazu przez Ukrainę.
W poniedziałek Komisja Europejska zorganizowała w Brukseli konferencję na temat modernizacji ukraińskich sieci. Wraz z KE, Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju oraz Bankiem Światowym, prezydent Ukrainy podpisał "wspólną deklarację", która określa warunki, jakie Kijów musi spełnić, by dostać w przyszłości unijne wsparcie finansowe w postaci kredytów.
Rosja pominięta
W rozmowach uczestniczył także rosyjski minister energii Siergiej Szmatko. Poczuł się jednak pominięty i wyraził "zdziwienie", że podpisana deklaracja ani słowem nie wspomina o Rosji jako kraju-dostawcy i strategicznym partnerze UE.
Sądzę, że dokument, o którym mówimy, jest co najmniej nieprzemyślany i nieprofesjonalny put
Na "spięcie" szybko zareagował także premier Rosji, Władimir Putin. Samo spotkanie Kijów-UE (bez udziału Rosji-red.) nazwał "absurdalnym", a "omawianie kwestii zwiększenia tranzytu gazu przez Ukrainę bez udziału głównego dostawcy - niepoważnym". - Sądzę, że dokument, o którym mówimy, jest co najmniej nieprzemyślany i nieprofesjonalny - skomentował Putin.
Sektor gazowy do uporzadkowania
Juszczenko w Brukseli zobowiązał się do "uporządkowania" sektora gazowego. Kijów ma zlikwidować korupcję, zapewnić wiarygodny i przejrzysty system pomiaru przepływu gazu, udostępnić obcym firmom podziemne magazyny, przejrzyście ustalać stawki za tranzyt, oraz uniezależnić od politycznych wpływów zarząd nad całą gazową infrastrukturą.
Ukraina w zamian wymaga, by państwo pozostało właścicielem ukraińskich sieci, które mają łącznie 13,5 tys. kilometrów i strategiczne znaczenie dla UE. Przepływa nimi bowiem 80 proc. importowanego z Rosji gazu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA