Putin: opozycję "pałką po łbie"


Głównym celem opozycji w Rosji jest prowokowanie władz - stwierdził Władimir Putin. Dlatego, jak to nazwał, zasługuje ona, by dostać "pałką po łbie". Szef rosyjskiego rządu zaprezentował swój pogląd w poniedziałek, w wywiadzie dla dziennika "Kommiersant".

W rozmowie premier zaznaczył, że wszelkie masowe manifestacje muszą mieć zgodę władz. - Otrzymałeś? Idź i protestuj. Jeśli nie - nie masz prawa. A jeśli wychodzisz na ulice, nie mając prawa, to dostawaj pałką po łbie - stwierdził.

Nielegalna "Strategia"

Od marca 2009 roku opozycja usiłuje zorganizować na Placu Triumfalnym, w centrum Moskwy, akcję w obronie prawa do zgromadzeń, zapisanego w artykule 31. konstytucji Federacji Rosyjskiej. Takie próby podejmuje w ostatnim dniu każdego miesiąca liczącego 31 dni. Swoją inicjatywę nazwała Strategią 31.

Władze nie wyrażają zgody na te manifestacje i wysyłają przeciwko opozycjonistom siły specjalne milicji OMON, które za każdym razem brutalnie rozprawiają się z protestującymi, zatrzymując po kilkadziesiąt lub nawet sto kilkadziesiąt osób.

Szykują się już na kolejny protest

Kolejna manifestacja planowana jest na wtorek. Tym razem władze kazały ogrodzić Plac Triumfalny, twierdząc, że rusza tam budowa podziemnego parkingu. Jednak rosyjskie media ustaliły, że nie ma jeszcze nawet projektu takiej inwestycji.

Można się wypowiedzieć za rogiem toalety publicznej, a usłyszy to cały świat, bo będą tam kamery Władimir Putin

Premier stwierdził, że nic nie wie o przebudowie Placu Triumfalnego. - Ja się tym nie zajmuję. Jurija Szewczuka też nie znałem. Nie wiedziałem, że regularnie zbierają się na Placu Triumfalnym. Czasami dochodziło do mnie, że wystąpili na Placu Triumfalnym i zostali rozpędzeni. Pytałem: dlaczego ich rozpędzono? A dlatego, że dostali zgodę na jedno miejsce, a poszli w inne - oznajmił Putin.

Według Putina, jeśli opozycja rzeczywiście chce coś powiedzieć, skrytykować władze, to może to zrobić w inny sposób, za pośrednictwem mediów. - Można się wypowiedzieć za rogiem toalety publicznej, a usłyszy to cały świat, bo będą tam kamery - powiedział. Zdaniem rosyjskiego premiera, opozycji zależy jednak na prowokowaniu władz, by mogła mówić, że depczą one prawa człowieka.

Wywrotowiec śpiewał z Bono

Wspomniany przez Putina Szewczuk, to znany z opozycyjnych poglądów wokalista kultowej grupy DDT. Stało się o nim głośno, gdy w maju podczas spotkania szefa rządu z przedstawicielami świata kultury w Petersburgu wdał się z nim w ostrą polemikę na temat wolności słowa i praw człowieka w Rosji. W pewnym momencie Putin poprosił muzyka, by się przedstawił, za co niezależne media nie zostawiły na premierze suchej nitki.

Podczas zeszłotygodniowego koncertu grupy U2 w Moskwie, na stadionie Łużniki, jej lider Bono zaprosił Szewczuka na scenę i razem zaśpiewali przebój Boba Dylana "Knockin' on Heaven's Door". 60-tysięczna publiczność przyjęła ten gest entuzjastycznie.

- Naprawdę nie wiedziałem, jak ma na imię i na nazwisko. W Petersburgu jest wielu utalentowanych ludzi. Wśród nich pan Szewczuk. Później powiedziano mi, że jest opozycyjnie nastawiony. To wspaniale. U nas - chwała Bogu - ludzie mają prawo mówić, co chcą. I czynią to - oświadczył rosyjski premier.

Źródło: PAP