Szef komitetu politycznego rządzącej Sudanem Tymczasowej Rady Wojskowej Omar Zeinalabdin oświadczył w piątek, że armia nie jest żądna władzy. Protestujący Sudańczycy uznają to za oszustwo i domagają się, by wojsko natychmiast przekazało rządy cywilom.
- Jesteśmy obrońcami żądań ludzi i to jest porozumienie wszystkich politycznych podmiotów - przekazał Zeinalabdin. Zapewnił, że armia nie jest "żądna władzy" i "chce stworzyć atmosferę, by zarządzać pokojowym dialogiem". Według rady przedwyborczy okres przejściowy powinien trwać maksymalnie dwa lata.
Protestujący Sudańczycy nie wierzą wojskowym
W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych protestujący uznali deklarację armii za oszustwo i wezwali ją do natychmiastowego przekazania władzy cywilnemu rządowi tymczasowemu. Manifestanci utrzymują, że wojskowa rada "nie jest w stanie doprowadzić do zmiany".
Trwające od grudnia w Sudanie protesty spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw. Szybko jednak zaczęto żądać dymisji prezydenta Omara Baszira. Prezydentowi nie udało się zapobiec zamachowi stanu i został w czwartek obalony. Sudańska armia ogłosiła wówczas powołanie Tymczasowej Rady Wojskowej pod przewodnictwem ministra obrony Awada Mohameda Ahmeda ibn Aufa.
W 2009 roku Baszir został oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w sudańskiej prowincji Darfur. Był pierwszym w historii urzędującym prezydentem, wobec którego wysunięto takie zarzuty. On sam oskarżenia odrzuca.
Ogromna większość blisko 39-milionowego Sudanu nadal żyje z rolnictwa, mimo rozwijania w ostatnich latach eksploatacji zasobów ropy naftowej i złota, i utrzymuje się za równowartość mniej niż jednego dolara dziennie.
Autor: adso / Źródło: PAP