- Jeśli obrót sytuacji byłby taki, że pojawiłaby się w naszym kraju groźba przewrotu, zagrożenie dla dziesięciomilionowego narodu, to nie zawahałbym się użyć sił zbrojnych - oświadczył prezydent Białorusi. Aleksandr Łukaszenka nawiązał w ten sposób do demonstracji w Mińsku w wieczór po wyborach, która została rozbita przez służby bezpieczeństwa.
Jak podała oficjalna agencja BiełTA, Łukaszenka jest gotów użyć armii, by zapewnić porządek konstytucyjny. Zdaniem prezydenta, 19 grudnia ubiegłego roku "był organizowany spisek. - Obroniliśmy ustrój konstytucyjny, dobrobyt i niezależność Białorusi (...); chwała Bogu, że nie przyszło nam użyć sił zbrojnych - oznajmił.
- Jeśli obrót sytuacji byłby taki, że pojawiłaby się w naszym kraju groźba przewrotu, zagrożenie dla dziesięciomilionowego narodu, to nie zawahałbym się użyć sił zbrojnych - oświadczył Łukaszenka. Jak podkreślił - ogromna część funduszy na wydarzenia 19 grudnia szła z Niemiec i Polski, a także przez inne państwa, i tam przygotowywane były programy obalenia władzy na Białorusi.
- Dziś na nas naciskają, straszą nas jakimiś sankcjami gospodarczymi, i na to chcę powiedzieć wprost: Jeśli ktoś z naszego otoczenia chce mieć na Białorusi Czeczenię na Zachodzie, to nie jest to problem - ale będzie trudniej, niż w Czeczenii - zapowiedział prezydent Białorusi.
Źródło: PAP