W budynku moskiewskiego sądu przeprowadzono ewakuację, po anonimowym telefonie o ładunku wybuchowym w budynku. Tym samym przerwano proces trzech członkiń grupy punkowej Pussy Riot, które są sądzone za chuligaństwo motywowane religijnie.
Rzeczniczka chamowniczeskiego sądu rejonowego Daria Lach wyjaśniła, że z informacją o ładunku wybuchowym zatelefonowano do gabinetu prezesa sądu Wiktora Daniłkina. Powiedziała, że kontrola w budynku potrwa około godziny i jeśli ostrzeżenie o bombie się nie potwierdzi, sąd wznowi zwykłą pracę. Rzeczniczka oznajmiła, że telefony z ostrzeżeniem o ładunku wybuchowym mają na celu przerwanie posiedzenia sądu.
Przepychanki sądowe Przed ewakuacją wobec prowadzącej sprawę Pussy Riot sędzi Mariny Syrowej zgłoszono kolejny już wniosek o odsunięcie jej od sprawy. Podsądne zarzucają jej poważne naruszanie prawa, brak bezstronności. Według oskarżonych sędzia pozwala sobie na niewłaściwe uwagi o zdolnościach umysłowych oskarżonych i ich adwokatów oraz na uwagi poniżające godność ludzką. To już piąty od poniedziałku, gdy rozpoczął się proces, wniosek o odsunięcie sędzi. Proces Pussy Riot charakteryzuje się - jak podkreślają media - częstymi spięciami między adwokatami podsądnych, osobami występującymi w roli poszkodowanych i oskarżeniem.
Zemsta władz? Trzy członkinie zespołu: 22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 29-letnia Jekatierina Samucewicz i 24-letnia Maria Alochina, odpowiadają przed sądem za chuligaństwo w świątyni, za co grozi im do siedmiu lat więzienia.
21 lutego pięć artystek w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela wykonało utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Trzy z nich zatrzymano, gdy umieściły w internecie film ze swojego występu. Według oponentów władz proces trzech młodych kobiet jest motywowany politycznie i - jak pisze agencja Reutera - stanowi jedną z prób uciszenia rosyjskiej opozycji, która w minionych miesiącach organizowała liczne i wielkie protesty.
Autor: mk//bgr / Źródło: PAP