"Wyłapują demonstrantów, przeszukują". Reporter w samym środku protestu i policyjnej akcji

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP, CNN

Policja zatrzymała prawie 300 osób w czasie demonstracji w Hongkongu przeciwko przełożeniu wyborów do regionalnego parlamentu. - Wyłapują demonstrantów, przeszukują, zabierając im dowody tożsamości - relacjonował reporter CNN, który znalazł się w środku policyjnej akcji skierowanej przeciwko manifestantom.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Wybory do hongkońskiej Rady Ustawodawczej miały się odbyć w niedzielę, ale 31 lipca propekińska szefowa administracji regionu Carrie Lam przesunęła je o rok z powodu nawrotu pandemii COVID-19. Według opozycji rząd używa kryzysu jako wymówki, by uniemożliwić jej zwycięstwo wyborcze.

"Oddajcie mi mój głos", "Skorumpowani gliniarze"

Przełożenie wyborów to cios dla opozycji demokratycznej, która na fali masowych antyrządowych protestów z ubiegłego roku odniosła miażdżące zwycięstwo w listopadowych wyborach do rad dzielnic i liczyła na przejęcie po raz pierwszy większości mandatów w Radzie.

W niedzielę około 2 tys. policjantów rozlokowano na Półwyspie Koulun, podczas gdy setki demonstrantów machały plakatami i skandowały popularne antyrządowe hasła, takie jak "Wyzwolić Hongkong", "Oddajcie mi mój głos" i "Skorumpowani gliniarze", które są zabronione w związku z nowym prawem o bezpieczeństwie państwowym, narzuconym Hongkongowi w maju przez Pekin.

W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku policja poinformowała, że zatrzymano co najmniej 289 osób, w większości za udział w nielegalnym wiecu.

Zatrzymania relacjonował między innymi reporter CNN. - Ścigają demonstrantów na ulicach miasta za wykrzykiwanie haseł takich jak "Do diabła z policją" - mówił w swojej relacji. Na nagraniu widać oddziały policyjnie, które błyskawicznie przemieszczają się po ulicach miasta i biegających funkcjonariuszy, którzy celują między innymi w ekipę CNN z dozowników z gazem.

Reporter opisywał, że w trakcie manifestacji nie było widać żadnych przejawów przemocy ze strony protestujących, a potem do akcji wkroczyła policja. - Wyłapują demonstrantów, przeszukują, zabierając im dowody tożsamości. Tak więc jasne jest, że nawet pokojowe protesty nie będą tolerowane przez administrację Hongkongu - dodał reporter CNN.

"Zjednoczenie i wspólna walka z wirusem"

Wieczorem władze Hongkongu potępiły "nielegalne i samolubne czyny" protestujących. - Priorytetem dla Hongkongu jest teraz zjednoczenie i wspólna walka z wirusem - powiedział rzecznik rządu.

Władze ChRL zaczęły tłumić sprzeciw mieszkańców Hongkongu po siedmiu miesiącach masowych i często gwałtownych antyrządowych protestów, które wstrząsnęły miastem w 2019 roku. W bieżącym roku praktycznie wszystkie zgromadzenia zostały zakazane, a władze powołują się zarówno na obawy dotyczące bezpieczeństwa, jak i na walkę z COVID-19.

Specjalni sprawozdawcy ONZ ostrzegli w piątek, że powszechnie krytykowane prawo o bezpieczeństwie państwowym stanowi zagrożenie dla wolności i prawa do protestu w byłej kolonii brytyjskiej. Władze Hongkongu twierdzą, że nie wpłynęło ono jednak na swobody wypowiedzi i zgromadzeń gwarantowane zgodnie z zasadą "jeden kraj, dwa systemy", ustanowioną po przekazaniu regionu Chinom w 1997 roku.

Autorka/Autor:lukl//now

Źródło: tvn24.pl, PAP, CNN

Tagi:
Raporty: