Donald Trump ostrzega Chiny przed "kolejnym placem Tiananmen"


- Myślę, że bardzo trudno byłoby nam osiągnąć porozumienie, jeśli Chiny zastosowałyby przemoc, jeśli byłby to kolejny plac Tiananmen - powiedział w niedzielę Donald Trump, odnosząc się do protestów w Hongkongu, które chińska policja od tygodni stara się opanować. Zdaniem amerykańskiego prezydenta wydarzenia w Hongkongu kładą się cieniem na negocjacjach handlowych z Chinami.

Trump wyraził obawy przed powtórką wydarzeń z placu Tiananmen w 1989 roku, ale ma jednocześnie nadzieję na "humanitarne" rozwiązanie kryzysu. - Gdyby do tego doszło, trudno byłoby nam zawrzeć umowę - powiedział Trump w niedzielę w New Jersey, odnosząc się do potencjalnych negocjacji Waszyngtonu z Pekinem w kwestiach umowy handlowej.

W niedzielę w Parku Wiktorii w Hongkongu co najmniej 1,7 mln osób wzięło udział w antyrządowej manifestacji. Część uczestników protestów przeszła do dzielnicy Central oraz przed budynki rządowe w dzielnicy Admiralty.

Kolejny weekend protestów

Był to już 11. z rzędu weekend protestów przeciwko władzom Hongkongu i zgłoszonemu przez nie projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiłaby m.in. transfer podejrzanych do Chin kontynentalnych. Protestujący żądają również niezależnego śledztwa w sprawie możliwego nadużycia siły przez policję, uwolnienia wszystkich osób zatrzymanych w związku z demonstracjami, wycofania wobec nich określenia "zamieszki" oraz powszechnych, demokratycznych wyborów władz regionu.

W ostatnich tygodniach regularnie dochodziło do starć pomiędzy protestującymi a policją. Hongkońskie władze zarzucały demonstrantom brutalność, a rząd centralny ChRL dopatrywał się w ich działaniach „oznak terroryzmu”. Chiny zgromadziły tymczasem oddziały Zbrojnej Policji Ludowej w mieście Shenzhen po drugiej stronie granicy administracyjnej, co większość komentatorów uznaje za pokaz siły i próbę zastraszenia demonstrantów.

HongkongPAP/Maciej Zieliński

Autor: TG/adso / Źródło: PAP