Sześcioro dziennikarzy, zatrzymanych we wtorek podczas relacjonowania protestów w Mińsku, trafiło w środę wieczorem z komisariatu milicji do aresztu. Rozpoczęte w ciągu dnia procesy za "udział w nielegalnej akcji" mają być kontynuowane w czwartek.
Zatrzymani reporterzy to Nadzieja Kalinina i Alaksiej Sudnikau z TUT.by, Maryja Elaszewicz, Swiatasłau Zorkij i Mikita Niedawierkau z "Komsomolskiej Prawdy" oraz Andrej Szauluha z agencji BiełaPAN. Ponad dobę po zatrzymaniu wciąż pozostają w areszcie. Wieczorem zostali odwiezieni do aresztu przy ulicy Akrescina w Mińsku. Reporterzy zostali zatrzymani 1 września w celu "sprawdzenia akredytacji" podczas studenckiej akcji protestu.
Później funkcjonariusze zarzucili im udział w nielegalnej akcji, a podczas rozpoczętych w środę procesów odbywających się zdalnie przez łączność wideo świadkowie z milicji (w maskach) twierdzili, że reporterzy aktywnie uczestniczyli w proteście, a nawet koordynowali go. Tej wersji zaprzeczają zarówno zeznania zatrzymanych, jak i innych świadków. Procesy mają być kontynuowane w czwartek.
Reporterom grozi kara grzywny lub aresztu do piętnastu dni.
Pierwszej nocy, którą zatrzymani spędzili na komisariacie, przed budynkiem dyżurowali dziennikarze z redakcji TUT.by. W ciągu dnia pod budynkiem również gromadzili się dziennikarze oraz mieszkańcy Mińska.
Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy wezwało władze do uwolnienia przedstawicieli mediów. Wskazano, że działania podjęte przez władze są poważnym złamaniem prawa.
W środę w Mińsku zatrzymano jeszcze jednego fotoreportera TUT.by. Został on później wypuszczony.
Źródło: PAP