Mimo ostrzeżenia władz, że protesty nie będą tolerowane, w piątek znów dziesiątki tysięcy osób wyszło na ulice, by demonstrować przeciw obaleniu prezydenta Mohammeda Mursiego. W Kairze policja użyła wobec nich gazu łzawiącego, odgrodziła też barierkami rządowe budynki. Siły bezpieczeństwa chcą zablokować dostęp do placów, gdzie odbywają się dwa największe zgromadzenia.
W Kairze zwolennicy Mursiego przeszli w pochodzie przez wiele dzielnic. Demonstrowano również w położonej na północy Egiptu Aleksandrii oraz w Al-Arisz na Synaju. Policja użyła gazu łzawiącego wobec osób demonstrujących w pobliżu budynków należących do egipskiej telewizji w Kairze. Według MSW interwencję przeprowadzono, ponieważ protestujący blokowali ruch samochodów. Resort nie poinformował, jak duży był protest, czy doszło do zatrzymań ani czy ktoś został ranny. Według pragnącego zachować anonimowość źródła w służbach bezpieczeństwa demonstranci usiłowali zaatakować telewizyjny kompleks. W stolicy policja ogrodziła metalowymi barierkami budynki rządowe, w tym siedzibę sądu konstytucyjnego.
"Protesty nie będą tolerowane"
Telewizja państwowa poinformowała, że siły bezpieczeństwa zamierzają w ciągu 48 godzin zablokować dostęp do placów Rabaa al-Adawija (północno-wschodni Kair) i Al-Nahda (koło uniwersytetu kairskiego), gdzie odbywają się dwa największe protesty siedzące zwolenników Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się Mursi. Władze pozwolą demonstrującym na rozejście się, ale nie będą dopuszczały tam nikogo - poinformowano.
Od obalenia Mursiego przez wojsko 3 lipca jego zwolennicy, rekrutujący się głównie z Bractwa Muzułmańskiego oraz innych organizacji islamistycznych, protestują niemal codziennie na ulicach egipskiej stolicy. W środę tymczasowy rząd Egiptu zapowiedział, że organizowane przez Bractwo Muzułmańskie siedzące protesty przeciw obaleniu Mursiego nie będą dłużej tolerowane, ponieważ stanowią "zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju". Władze podejmą wszelkie kroki, by udaremnić związane z nimi akty przemocy - zaznaczono.
"Pozwólcie im pokojowo demonstrować"
Po tym oświadczeniu egipskich władz z zagranicy przyszły apele do egipskich władz i sił bezpieczeństwa o powściągliwe reagowanie na zachowania tłumu. USA wezwały władze Egiptu do "respektowania prawa do pokojowych zgromadzeń", a Wielka Brytania zaapelowała o "natychmiastowe przerwanie rozlewu krwi".
Sekretarz Stanu USA John Kerry wezwał egipskie władze, by pozwoliły demonstrantom na pokojowe protestu. - Egipt musi powrócić do normalności, ustabilizować sytuację, przyciągnąć inwestycje - mówił Kerry.
Autor: jk//bgr / Źródło: PAP, Reuters