Prokuratura wniosła akt oskarżenia przeciwko byłemu strażnikowi w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym KL Lublin, tak zwanym Majdanku. 96-letniemu mężczyźnie zarzucono pomocnictwo w morderstwie - poinformowała rzeczniczka prokuratury we Frankfurcie nad Menem.
Z aktu oskarżenia wynika, że 22-letni wówczas mężczyzna służył pomiędzy sierpniem 1943 roku a styczniem 1944 roku w kompanii wartowniczej SS. Do jego obowiązków należało pilnowanie więźniów skazanych na śmierć. Oskarżony zabezpieczał ponadto przeprowadzoną 3 listopada 1943 roku akcję "Erntefest" ("Dożynki"), podczas której na terenie lubelskiego obozu rozstrzelano co najmniej 17 tysięcy Żydów.
Był "częścią morderczej machiny"
Zdaniem prokuratury oskarżony wiedział - tak jak wszyscy esesmani odbywający służbę w obozie - o masowych egzekucjach i był "częścią morderczej machiny" narodowych socjalistów. Zdawał sobie też sprawę z tego, że bezbronne ofiary mordowane są z motywów rasistowskich.
Rzeczniczka prokuratury Nadja Niesen zastrzegła, że o przyjęciu aktu oskarżenia i ewentualnym wyznaczeniu terminu rozprawy zdecyduje Sąd Krajowy we Frankfurcie. Biegli uznali, że stan zdrowia oskarżonego pozwala na udział w procesie, jednak w ograniczonym zakresie. 96-latek może brać udział w procesie dwa dni w tygodniu, maksymalnie przez dwie godziny dziennie.
Na ślad byłego strażnika mieszkającego we Frankfurcie wpadł Niemiecki Centralny Urząd Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Placówka w Ludwigsburgu ściga wojennych zbrodniarzy, sama nie ma jednak uprawnień prokuratorskich - po wstępnym śledztwie przekazuje sprawy do właściwych prokuratur.
Przełom. Już nie są bezkarni
Jeszcze kilka lat temu byli strażnicy pozostawali praktycznie bezkarni, ponieważ niemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.
Przełomowe dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw okazało się skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, byłego strażnika w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tysięcy więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów karalnych.
Najpierw Demjaniuk, potem Groening
Trzy lata temu centralny urząd do spraw ścigania zbrodni nazistowskich w Ludwigsburgu, opierając się na precedensowej sprawie Demjaniuka, zalecił właściwym prokuraturom wszczęcie postępowania przeciwko trzydziestu byłym strażnikom.
Dwa lata temu na karę czterech lat pozbawienia wolności skazany został Oskar Groening - były strażnik z niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Sąd w Lueneburgu uznał 94-letniego esesmana za winnego pomocnictwa w zamordowaniu co najmniej 300 tysięcy osób.
Autor: kc//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: domena publiczna, Wikipedia