Prokurator na rozprawie apelacyjnej w Hadze zaapelował w środę o zmianę wyroku uniewinniającego lidera skrajnych nacjonalistów serbskich Vojislava Szeszelja od zarzutów zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości.
- Sprawiedliwości nie stało się zadość - powiedział prokurator Mathias Marcussen przed pustą ławą, na której miał siedzieć Szeszelj. Deputowany i lider Serbskiej Partii Radykalnej (SRS) wielokrotnie zapowiadał, że nie stawi się w Hadze na rozprawie apelacyjnej.
- W orzeczeniu popełniono wiele błędów, dokonano okrojonej interpretacji aktu oskarżenia, a sąd pierwszej instancji nie spełnił swoich prawnych funkcji - powiedział prokurator, dodając, że uniewinnienie Szeszelja w marcu 2016 roku to "zniewaga dla ofiar i świadków", którzy zeznawali na procesie.
Trybunał uwolnił od zarzutów
Prokuratorzy trybunału ds. zbrodni w byłej Jugosławii domagając się w pierwszej instancji kary 28 lat więzienia zarzucali Szeszeljowi zorganizowanie "zbrodniczego przedsięwzięcia" wspólnie z ówczesnym prezydentem Slobodanem Miloszeviciem i przywódcą Serbów bośniackich Radovanem Karadżiciem.
Jednak według trybunału, oskarżenie nie wykazało dostatecznych dowodów na istnienie "wspólnego zbrodniczego przedsięwzięcia" ani na to, że celem porozumienia było dokonanie zbrodni, a nie obrona Serbów i zachowanie Jugosławii. W uzasadnieniu wyroku, który w trzyosobowym składzie sędziowskim zapadł niejednomyślnie, podkreślono, że idea stworzenia Wielkiej Serbii poprzez połączenie uważanych za serbskie terytoriów w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie była "celem politycznym", a nie przestępczym planem, jak chcieli prokuratorzy.
- Prokurator przedstawił ogólne stwierdzenia, które nie zostały poparte dowodami. Większość sędziów doszła do wniosku, że prokuratura nie była konsekwentna w oddzieleniu czynów przestępczych popełnionych przez Szeszelja i czynów popełnionych w ramach "wspólnego zbrodniczego przedsięwzięcia" - powiedział 31 marca 2016 roku przewodniczący składu sędziowskiego Jean-Claude Antonetti.
Serbski polityk, który w 2003 roku dobrowolnie oddał się w ręce Trybunału, spędził w areszcie kilka lat i z uwagi na chorobę nowotworową od listopada 2014 roku przebywał w Serbii. Oskarżony także o tortury i morderstwa w czasie wojny na terenie Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji w latach 1991-93, nigdy nie przyznał się do winy. Jego proces trwał z przerwami od listopada 2006 roku. Był to najdłuższy proces toczący się przed ONZ-owskim trybunałem w Hadze.
Apelacja od wyroku
Apelację od wyroku na Szeszelja rozpatruje obecnie nie ONZ-owski trybunał, który uniewinnił Szeszelja w pierwszej instancji, lecz tzw. Mechanizm Narodów Zjednoczonych dla Międzynarodowych Trybunałów Karnych (MICT). 31 grudnia nastąpi bowiem oficjalne zamknięcie utworzonego w 1993 roku Międzynarodowego Trybunału Karnego ds. byłej Jugosławii, który oskarżył w sumie 161 podejrzanych z BiH, Serbii, Czarnogóry i Kosowa, a skazał 83 osoby. Jego jurysdykcję i najważniejsze funkcje przejmie teraz MICT.
Nieobecność Szeszelja, który zapowiedział ostatnio, że nigdy dobrowolnie nie wróci do Hagi na proces apelacyjny, stawia w trudnym położeniu międzynarodowy wymiar sprawiedliwości po popełnieniu pod koniec listopada samobójstwa przez Slobodana Praljaka, Chorwata z Bośni.
Zażył on na sali sądowej w Hadze cyjanek potasu, gdy sąd potwierdził wyrok skazujący go na 20 lat więzienia za zbrodnie wojenne. Tydzień przed samobójstwem Praljaka były dowódca wojsk bośniackich Serbów Ratko Mladić został wyprowadzony z sali sądowej po tym, gdy podniósł się i krzyknął do sędziów, że kłamią, ogłaszając werdykt. Skazany na dożywotnie więzienie Mladić zapowiedział, że złoży apelację.
Autor: kb//mtom / Źródło: PAP