Będzie formalna odpowiedź na rekomendacje Brukseli - zapowiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do kwestii sporu instytucji europejskich z Warszawą w sprawie zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości. Morawiecki spotkał się z szefem i wiceszefem Komisji Europejskiej i przekazał im dokument opisujący te zmiany. Rząd wyjaśnia w nim, "dlaczego Polska wymaga reformy sądownictwa".
Instytucja ta zaleciła równocześnie rządowi w Warszawie wprowadzenie zmian do ustawy o Sądzie Najwyższym, w tym o niestosowanie obniżonego wieku emerytalnego wobec obecnych sędziów.
Komisja Europejska domaga się też zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Chce, by nie przerywano kadencji sędziów-członków Rady i zapewniono, by nowy system gwarantował wybór sędziów-członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Innym z zaleceń jest "przywrócenie niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby prezes i wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane".
"Obniżyć trochę emocje"
Jak mówił tymczasem w czwartek premier Morawiecki, dokument, jaki tego dnia przywiózł do Brukseli, został także przekazany do wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej po to, by mogły zapoznać się z "racjami zapoznanymi w tej księdze".
- Racjami, które dotyczą po prostu zasadności, konieczności reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce, bo wszelkie wyrywkowe, wycinkowe, cząstkowe informacje - myślę, że każdy zdaje sobie z tego sprawę - są niepełne i nie pozwalają wyrobić sobie całkowitego obrazu, dlaczego te zmiany były konieczne - mówił premier.
- Chcę też, by obniżyć trochę emocje, które wokół reformy wymiaru sprawiedliwości były obecne przez ostatnie miesiące, kwartały. Myślę, że to się udaje - dodał.
Jak zaznaczył, rozmowa z Jeanem-Claude'em Junckerem była "merytoryczna", a dokument jest oficjalnym dokumentem rządowym, który zostanie rozesłany do wszystkich eurodeputowanych, żeby zapoznali się "ze specyfiką polskiego wymiaru sprawiedliwości". Morawiecki poinformował w trakcie spotkania z Junckerem, że wiele rozwiązań z reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości ma także zastosowanie w innych krajach.
- To, czego my teraz oczekujemy, to bardzo głęboka, merytoryczna, poważna analiza tego dokumentu. Tak jak my bardzo poważnie i merytorycznie podeszliśmy do tego zestawu rekomendacji ujętych w rekomendacji czwartej Komisji Europejskiej. I tutaj, w oparciu o szereg przykładów, odpowiedzieliśmy na wiele, może na wszystkie, ale zawsze jest tak, że druga strona ma trochę inne spojrzenie. Trudno się dziwić, ale staraliśmy się odpowiedzieć rzeczowo na wszelkie wątpliwości - dodał Morawiecki.
Będzie formalna odpowiedź na rekomendacje KE
Premier, pytany na czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli, czy rząd przewiduje jeszcze jakąś odpowiedź na rekomendacje Komisji Europejskiej dotyczące zmian w wymiarze sprawiedliwości w ramach prowadzonej przez Komisję wobec Polski procedury ochrony praworządności, odparł, że dokument, który przekazał Junckerowi, "stanowi zasadniczą część naszej odpowiedzi".
- Ona jest przygotowana w taki sposób, żeby była zrozumiała też dla laika, dla kogoś, kto interesuje się tą tematyką, wymiarem sprawiedliwości, ale nie ma bardzo szczegółowej wiedzy w zakresie akurat bardzo konkretnych ustaw Rzeczpospolitej Polskiej - dodał premier.
Wyraził pogląd, że dokument będzie pomocny w dialogu z innymi państwami członkowskimi UE. Poinformował, że przyjdzie też formalna odpowiedź na rekomendacje Komisji Europejskiej, "jak to jest przyjęte zgodnie z procedurą".
"Mam nadzieję na zbliżenie stanowisk Polski i KE"
Premier Morawiecki mówił na konferencji prasowej w Brukseli, że podczas rozmów z szefami Komisji Europejskiej poruszany był temat, jak poradzić sobie ze spuścizną systemu totalitarnego, jakim był komunizm.
- Takie pytania się pojawiają ze strony naszych rozmówców dość często: czemu w Niemieckiej Republice Demokratycznej w 1990, 1991 roku do takiego przeglądu, weryfikacji kadr sędziowskich, prokuratorskich doszło, a u nas nie? - relacjonował Morawiecki.
Szef rządu wskazywał, że w Polsce w zakresie sądów powszechnych nie doszło do takiej weryfikacji. - I te aspekty, począwszy od bardzo konkretnych, przyziemnych, takich jak efektywność, przewlekłość procesów sądowych, a skończywszy na tych bardziej związanych z wartościami, z filozofią systemu wymiaru sprawiedliwości, o nich wszystkich tutaj rozmawialiśmy - mówił.
- Muszę powiedzieć, że te rozmowy były bardzo budujące, bardzo obiecujące. Na pewno będziemy je kontynuować i mam nadzieję, że gdzieś w bliższej lub dalszej przyszłości nasze stanowiska ulegną jeszcze dalszemu zbliżeniu, na tyle bliskiemu, żeby porozumieć się w pełni co do reformy wymiaru sprawiedliwości, którą zaproponowaliśmy naszym obywatelom - oświadczył Morawiecki.
"Trzymiesięczny termin wciąż obowiązuje"
Rzecznik KE Margaritis Schinas oświadczył, że "wyznaczony w grudniu trzymiesięczny termin" wypełnienia rekomendacji, wydanych przez Komisję Europejską wraz z uruchomieniem art. 7 unijnego traktatu wobec Polski, wciąż obowiązuje.
- Trzymamy się go - zaznaczył na konferencji prasowej w Brukseli. Odnosząc się do przedpołudniowego spotkania Morawieckiego z szefem KE Junckerem i wiceszefem Timmermansem, rzecznik powiedział, że dialog jest kontynuowany. Zapowiedział przy tym, że KE przeanalizuje przekazany jej w czwartek dokument.
Dokument w sprawie reformy sądownictwa
Prawie 100-stronicowy dokument zawiera wyliczenie powodów, dla których reformy sądownictwa - według rządu - były konieczne, oraz odpowiada na zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Dokument został napisany w wersji polskiej i angielskiej.
Rząd w dokumencie tym ocenił m.in., że w Polsce panuje "niskie zaufanie do wymiaru sprawiedliwości", procedury sądowe są nieefektywne, a "polskie sądownictwo nigdy nie rozliczyło się z komunistycznej przeszłości".
"Rozliczenie totalitarnej przeszłości jest jedną z najważniejszych europejskich wartości" - czytamy.
Rząd przekonuje, że reformy nie wprowadzają "podporządkowania sądownictwa innym władzom", bo to "byłoby wielkim błędem".
Za główny cel reformy uznano "przywrócenie niezbędnej równowagi przy zapewnieniu wszystkich gwarancji niezawisłości, a nawet ich wzmocnieniu, a zarazem stworzenie mechanizmów zapobiegających patologiom, których nie byli dotąd w stanie naprawić sami sędziowie".
"Zainspirowana dobrymi praktykami państw członkowskich"
W kolejnej części dokumentu rząd stwierdził, że europejskie standardy są w Polsce przestrzegane. Według rządu, w wyniku przeprowadzanych reform, Krajowa Rada Sądownictwa stanie się "bardziej zrównoważona".
Rząd stwierdził również, że reforma wymiaru sprawiedliwości jest "zainspirowana dobrymi praktykami innych państw członkowskich".
"Komisja Europejska – zarzucając Polsce, że w sposób dowolny wybiera sobie elementy różnych systemów prawnych i łączy je w jeden - sama pomija znaczną część rozwiązań, które albo funkcjonują w naszym kraju od dawna, albo zostały wprowadzone wraz z ostatnimi zmianami. Tym samym Komisja – zarzucając Polsce wybiórczość – w rzeczywistości sama się jej dopuszcza, ignorując te elementy naszego systemu prawnego, które zapewniają sędziom należyte gwarancje niezawisłości i czynią obawy o zagrożenie praworządności - bezpodstawnymi" - czytamy w dokumencie.
Rząd: art. 7. nie jest uzasadniony
Rząd podkreślił także, że istotne jest wzajemne zrozumienie stron. Jak ocenił, napięcia między władzami "to natura demokracji".
"Tocząca się obecnie intensywna debata publiczna o tym, w jakim kierunku idą reformy, jest najlepszym dowodem, że system demokratyczny w Polsce ma się dobrze i funkcjonuje prawidłowo. Debaty takie toczyły się w przeszłości - i toczyć będą nadal - również w innych krajach Unii" - napisano.
"Art. 7 może być w pewnych wypadkach uzasadniony, ale nie w tej sprawie. Europejskie porządki prawne różnią się, a każde państwo członkowskie ma prawo organizować swój wymiar sprawiedliwości zgodnie ze swoimi tradycjami i wartościami, które składają się na tożsamość konstytucyjną" - dodaje rząd.
Granicą tej tożsamości - jak podkreślił rząd - "musi być niezawisłość sędziowska", a wprowadzane reformy "w dużym stopniu przypominają rozwiązania obecne w innych państwach członkowskich". "Stwierdzenie ryzyka naruszenia praworządności w sytuacji, w której polskie przepisy w dużym stopniu przypominają rozwiązania obecne w systemach prawnych innych państw członkowskich, rodzi niebezpieczeństwo nadużywania tej procedury w przyszłości" - czytamy w dokumencie.
Według rządu kolejne działania dotyczące procedury praworządności mogą wzmocnić "nastroje antyeuropejskie". Celem działania UE - jak stwierdził rząd - musi być kształtowanie europejskiej polityki tak, by te nastroje nie narastały.
Rząd zwrócił się również z prośbą o zapoznanie się i przeanalizowanie zaprezentowanych argumentów do Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich. "Dołożymy wszelkich starań, by wątpliwości zostały należycie wyjaśnione. Jesteśmy przekonani, że dalszy dialog przyczyni się do wyjaśnienia wszystkich kontrowersji bez konieczności uciekania się do rozwiązań, które mogą osłabić Unię Europejską" - czytamy.
Procedura przeciwko Polsce
Czwartkowe spotkanie szefa polskiego rządu z przewodniczącym KE jest już drugim w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce i prowadzonej przez Komisję Europejską procedury naruszenia praworządności.
Powstanie dokumentu zapowiedział premier podczas konferencji z korespondentami zagranicznymi w Warszawie, a pod koniec lutego zapewnił, że zostanie on zaprezentowany przed spotkaniem z Junckerem.
Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę naruszenia praworządności od 2016 r. w związku z zastrzeżeniami wobec przeprowadzanej przez władze w Warszawie reformy wymiaru sprawiedliwości.
W grudniu 2017 roku Komisja Europejska skierowała wniosek do Rady Unii Europejskiej o rozpoczęcie procedury z art. 7.1 Traktatu o Unii Europejskiej, gdyż - jej zdaniem - w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce przyjęto szereg ustaw, które poważnie zagrażają niezależności sądownictwa i trójpodziałowi władzy.
Autor: kb/AG/adso / Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl