Premier Czarnogóry: demonstracje nie zagrażają stabilności kraju


Premier Czarnogóry Milo Djukanović zapewnił w poniedziałek, że stabilność jego kraju nie jest zagrożona przez antyrządowe demonstracje i towarzyszące im starcia z policją, które określił jako "próby destabilizacji". Wyraził też przekonanie, że za demonstracjami stoi Rosja, która nie chce dopuścić do przyjęcia jego kraju do NATO.

- Te protesty nie stanowią zagrożenia dla stabilności Czarnogóry, która w wyraźny sposób wykazała swoją zdolność do obrony przed takimi próbami destabilizacji - powiedział premier na konferencji prasowej w Lublanie, stolicy Słowenii, gdzie przebywa z oficjalną wizytą.

W sobotę odbyła się w Podgoricy, stolicy Czarnogóry, kolejna antyrządowa demonstracja, której uczestnicy domagali się ustąpienia Djukanovicia i przeprowadzenia "przedterminowych, wolnych i uczciwych wyborów" zorganizowanych przez nowy, przejściowy rząd.

Wiec przed parlamentem przekształcił się w potyczki z policjantami, gdy demonstranci obrzucili policyjny kordon flarami i koktajlami Mołotowa.

Opozycja zarzuca Djukanoviciowi, który sprawuje władzę już od 20 lat, i otaczającej go elicie politycznej, że rządzą republiką jak udzielnym księstwem. Ponadto władze oskarżane są o korupcję i nepotyzm.

Premier oskarża Rosję

Djukanović oskarżył wcześniej opozycję o utrudnianie wejścia kraju do NATO. Wyraził też przekonanie, że za demonstracjami w Czarnogórze stoi Rosja, która nie chce dopuścić do przyjęcia jego kraju do Sojuszu.

Bronił integracji Czarnogóry z NATO i przyjęcia "nowych wartości, które nie były możliwe w kraju w przeszłości". - Wiemy, że wielu nie wierzy w ten proces i chcą nas zmusić do odwrotu - dodał.

Premier zaproponował przeprowadzenie wcześniejszych wyborów parlamentarnych po grudniowym szczycie NATO, na którym Czarnogóra ma być zaproszona do NATO.

Oskarżenia Djukanovicia o inspirowanie demonstracji w Czarnogórze przez Rosję odrzucił w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow i określił je jako "dość dziwne". - Szukanie wszędzie diabła i demonizowanie Rosji jest znaną rozrywką w wielu krajach, ale mamy nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek - oznajmił Pieskow.

Autor: fil/adso / Źródło: PAP