Fala kulminacyjna przetoczyła się przez Pragę. Poziom wody w Wełtawie w czeskiej stolicy zaczął się obniżać. Nie doszło do przerwania wałów. Teraz wysoką wodą martwią się kolejne miasta. Trwa ewakuacja z zagrożonych terenów u ujścia Wełtawy do Łaby, gdzie fala kulminacyjna ma się pojawić wieczorem.
W chwili kulminacji o godzinie szóstej rano Wełtawą przepływało przez Pragę 3210 metrów sześciennych wody na sekundę, podczas gdy w trakcie katastrofalnej powodzi w 2002 roku było to pięć tysięcy metrów sześciennych. Ustawione w stolicy wzdłuż Wełtawy szczelne metalowe płoty przeciwpowodziowe wytrzymały napór wody. We wtorek w Pradze przestało padać i wyszło słońce. - Sytuacja stabilizuje się z każdą godziną - oświadczył pełniący obowiązki burmistrza Tomasz Hudeczek.
Zapory wytrzymały
Działający w Pradze sztab kryzysowy podał, że poziom wody w rzece już nie wzrośnie. - Teraz oczekujemy spadku poziomu Wełtawy - podano w oficjalnym komunikacie jeszcze przed południem. W ciągu nocy poziom Wełtawy wzrósł o 30 cm.
Stalowe zapory przeciwpowodziowe, zmontowane w ciągu 19 godzin na nadbrzeżach, były przygotowane na przetrwanie przepływu rzędu 3400 metrów sześć. na sekundę i wytrzymały napór wody. Wały przeciekają jedynie miejscami i występują miejscowe podtopienia.
Przed nadejściem fali kuliminacyjnej władze zdecydowały się wypuścić wodę ze zbiorników retencyjnych, położonych na obrzeżach miasta. Z tego powodu ewakuowano kilka tysięcy osób.
Do walki z żywiołem prezydent Milos Zeman oddelegował członków praskiej straży zamkowej. - Zdecydowałem się poprosić straż zamkową o wzięcie udziału w akcjach ratunkowych w regionie Radotin, ale także w innych miejscach. Wierzę, że ci żołnierze będą pomocni podczas ewentualnych ewakuacji oraz przy zabezpieczaniu budynków. Ta decyzja oznacza, że będą mniej widoczni niż podczas latania helikopterem ponad zalanymi terenami, ale na pewno będą bardziej pomocni - powiedział.
W centrum stolicy nadal nie kursuje metro. Zamknięte są szkoły. Nieprzejezdnych jest 50 odcinków ulic w pobliżu Wełtawy.
Siedem ofiar powodzi
W okolicach Pragi tylko w ciągu ostatnich dwóch dni spadło tyle wody, ile średnio przez dwa miesiące. Stan klęski żywiołowej obowiązuje na całym terytorium Czech z wyjątkiem kraju (województwa) pardubickiego.
Na skutek powodzi zginęło dotąd co najmniej siedem osób, a ponad 9 tysięcy ewakuowano. Ostatnią ofiarą powodzi jest kobieta. W poniedziałek wieczorem w Pruhonicach na przedmieściach Pragi spadło na nią drzewo.
Karkonosze liczą straty
W Svobodzie we wschodnich Karkonoszach trwa akcja uregulowania potoku, który wylał w niedzielę.
Jak poinformował reporter TVN24 Artur Zakrzewski, "żywioł ciągle tu szaleje, a strażacy robią wszystko co mogą, aby potok wrócił do swojego koryta".
Najgorsza sytuacja na północy
Jak poinformował reporter TVN24 Maciej Sokołowski, najgroźniejsza sytuacja panuje obecnie na północy Czech - na dolnym odcinku Wełtawy i na Łabie, w regionach przy granicy z Niemcami.
W nocy z miejscowości Zalezlice w kraju (województwie) środkowoczeskim ewakuowano 80 osób. 1500 musiało uciekać przez powodzią w miejscowości Milenik w tym samym regionie.
Z Uścia nad Łabą, gdzie Bilina wpada do Łaby ewakuowano tysiąc osób. Miastu odcięto też prąd, aby nie stwarzać niebezpieczeństwa. Zamknięto dwa mosty, działa wyłącznie most kolejowy.
Deszcze przesuwają się na wschód, w kierunku Moraw i Śląska. Mocno pada w Beskidach, gdzie stany wód już w wielu miejscach osiągają pierwszy stopień zagrożenia. W kraju Ołomunieckim już przygotowywane są worki z piaskiem.
Autor: rf,mk//bgr,gak/k / Źródło: TVN24, PAP, idnes.cz