W Moskwie we wtorek odbyły się ceremonie pogrzebowe trzech rosyjskich dziennikarzy, którzy zginęli 30 lipca w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie mieli nagrywać film o działaniach rosyjskiej firmy najemniczej.
Długoletni korespondent wojenny Orhan Dżemal, jeden z najbardziej znanych dokumentalistów w Rosji, reżyser Aleksandr Rastorgujew i operator Kiriłł Radczenko zostali zamordowani przez nieznanych sprawców na drodze za miastem Sibut.
W gronie prywatnym
- Zostaliśmy osieroceni - mówił przed świątynią w centrum Moskwy, gdzie odbywał się pogrzeb Rastorgujewa, dokumentalista Paweł Kostomarow. Przed meczetem w północnej Moskwie syn Dżemala zwrócił się do setek zebranych osób: - Gdyby było choć trochę więcej ludzi takich jak on, świat byłby dużo lepszym miejscem.
Na prośbę bliskich Radczenki jego pogrzeb odbył się w prywatnym gronie.
Koledzy zamordowanych dziennikarzy wszczęli śledztwo w sprawie tego, co stało się w RŚA. Ambasada Rosji w Republice Środkowoafrykańskiej oraz rosyjskie MSZ za główną wersję ataku uważają napad rabunkowy. Dziennikarze mieli przy sobie około 8,5 tys. dolarów oraz wartościowy sprzęt.
Portal śledczy, z którym współpracowali, wspierany przez byłego szefa koncernu Jukos Michaiła Chodorkowskiego, poinformował, że dziennikarze przygotowywali materiał o działających w RŚA rosyjskich najemnikach z oddziału nazywanego grupą Wagnera. Według niezależnej "Nowej Gaziety", rosyjscy najemnicy pojawili się w RŚA na początku bieżącego roku. Oficjalnie te informacje nie są potwierdzone. Działalność najemnicza jest w Rosji zakazana a takie grupy działają w innych krajach nieoficjalnie, choć za aprobatą Kremla.
Autor: kz/adso / Źródło: PAP