Organizatorzy największych i najbardziej prestiżowych rosyjskich targów lotniczych MAKS pod Moskwą zaliczyli odpowiednio dużą wpadkę. Dociekliwy widz dostał się do strefy zamkniętej i odkrył, że prezentowany z dumą egzemplarz promu kosmicznego Buran, jest odrestaurowany i pomalowany w połowie. Tej, którą ustawioną go do widzów. Druga strona to obraz rozpaczy. Tradycja potiomkinowskiej wioski ma się dobrze.
Podczas zapowiedzi targów MAKS 2011 organizatorzy wielokrotnie wymieniali odrestaurowany egzemplarz Burana jako jedną z wyjątkowych atrakcji. Radziecki prom kosmiczny był wielką dumą przemysłu lotniczego i kosmicznego ZSRR a potem Rosji, ale po anulowaniu programu w latach 90-tych popadł w zapomnienie. Odrestaurowany egzemplarz miał być przypomnieniem tego wielkiego osiągnięcia radzieckiej myśli technicznej.
Ponieważ jedyny egzemplarz Burana, który znalazł się w kosmosie uległ zniszczeniu podczas zawalenia się hangaru na Bajkonurze, na MAKS 2011 miał trafić ten, który budowano pod Moskwą do pierwszego lotu załogowego. Po wstrzymaniu finansowania w połowie ukończony pojazd stał pod gołym niebem na zapleczu fabryki w Chimkach i przez niemal dwie dekady niszczał.
Z zapomnienia wyciągnięto go ponad rok temu. Barką przetransportowano go na lotnisko Żukowski, gdzie odbywa się MAKS. Zapowiedź odrestaurowania i zaprezentowania Burana publiczności udało się jednak zrealizować tylko w połowie. Pytani przez dziennikarzy organizatorzy targów zapewnili, że do 2013 (gdy odbędą się kolejne targi MAKS) cały pojazd będzie odnowiony.
Odkrycie "połowicznego" Burana wywołało lawinę szyderczych komentarzy w rosyjskim internecie. Zwykli goście MAKS 2011 narzekają na fatalne przygotowanie imprezy. - Organizatorzy wręcz szydzą sobie z widzów - napisał bloger "mika", który zrobił zdjęcia Buranowi. "Potiomkinowski" prom kosmiczny ma być świetnym odzwierciedleniem stanu całych targów.
Źródło: altair.com.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: codename-mika.livejournal.com