Iran i negocjujące z nim ws. programu atomowego mocarstwa posunęły się podczas rozmów naprzód, ale nadal pozostały sprawy do wyjaśnienia - podaje agencja Reutera, powołując się na przedstawiciela amerykańskiej administracji. Szef Irańskiej Agencji Energii Atomowej Ali Akbar Salehi idzie dalej, mówiąc, że porozumienie osiągnięto w 90. proc. kwestii i jest tylko jedna "bardzo ważna sprawa", w której są rozbieżności.
- Zdecydowanie poczyniliśmy postęp w postaci zidentyfikowania technicznych opcji dla każdego z głównych obszarów - powiedział amerykański urzędnik, dodając jednak, że nadal pozostały "trudne sprawy" do rozstrzygnięcia.
A czasu jest coraz mniej - w ubiegłym roku Iran i mocarstwa z tzw. Grupy 5+1 (Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy) umówiły się, że polityczne porozumienie ws. atomu zostanie zawarte do końca marca, a ostateczna umowa do końca czerwca.
- Jeśli ma dojść do porozumienia, nie widzę, by było ono znaczące bez wymiaru ilościowego - oznajmił rozmówca agencji Reutera, mając na myśli m.in. kwestię liczby wirówek wzbogacających uran, długość porozumienia, czy też tempo znoszenia sankcji nałożonych na Iran w poprzednich latach.
Szef Irańskiej Agencji Energii Atomowej Ali Akbar Salehi idzie dalej, mówiąc, że porozumienie osiągnięto w 90. proc. kwestii i jest tylko jedna "bardzo ważna sprawa", w której są rozbieżności.
Tym razem Lozanna
Najnowsza odsłona trwających od października 2013 r. negocjacji toczy się w szwajcarskiej Lozannie. Jak zwykle szczegóły rozmów nie są znane, a media mogą polegać jedynie na anonimowych wypowiedziach lub komunikatach dyplomatów, w których panuje oficjalny optymizm tylko nieco okraszony szczyptą sceptycyzmu.
Od tego schematu nie odbiega np. wypowiedź Salehiego, który w Lozannie mówił wcześniej, że w rozmowach nastąpił "postęp w kwestiach technicznych", ale "jedna lub dwie sprawy muszą jeszcze być przedyskutowane". Teraz mówi o jednej "bardzo ważnej sprawie". Szef irańskiej dyplomacji Mohammad Dżawad Zarif mówił z kolei, że "w niektórych sprawach strony są bliżej rozwiązania, a w innych dalej".
Przerwa na Brukselę
W poniedziałek rozmowy na chwilę przeniosły się do Brukseli, gdzie na zaproszenie szefowej dyplomacji Unii Europejskiej Federiki Mogherini pojawili się oprócz Zarifa ministrowie spraw zagranicznych Francji, Niemiec oraz Wielkiej Brytanii - Laurent Fabius, Frank-Walter Steinmeier i Philip Hammond.
- Chcemy porozumienia, ale tylko takiego, które okaże się solidne - skomentował poniedziałkowe negocjacje Fabius.
List wraca jak bumerang
Zanim Zarif pojechał do Brukseli, w poniedziałek rozmawiał też w Lozannie z sekretarze stanu USA Johnem Kerrym. Według AP podczas spotkania irańscy dyplomaci poruszyli kwestię listu otwartego, jaki republikańscy senatorzy wysłali do Teheranu. Ostrzegli oni władze Iranu, by nie zawierały z prezydentem Barackiem Obamą żadnego porozumienia w sprawach nuklearnych, bo nie przetrwa ono dłużej niż obecna prezydencka kadencja. Zarif powiedział, że "jest rzeczą konieczną, aby po takim geście (Republikanów) stanowisko amerykańskiej administracji zostało jasno określone".
Republikanie się nie poddają
W poniedziałek przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu republikanin Bob Corker oznajmił, że w przyszłym tygodniu w komisji może odbyć się głosowanie nad ustawą obligującą prezydenta Baracka Obamę do przedstawienia jakiegokolwiek porozumienia z Iranem do zatwierdzenia Kongresowi.
Jeśli Komisja projekt zatwierdzi, trafi on pod obrady całej izby Senatu. Ewentualne głosowanie mogłoby odbyć się w połowie kwietnia. Obama już zapowiadał, że ustawę będzie wetował.
Porozumienie sześciu mocarstw z Iranem ma zastąpić tymczasową umowę zawartą 24 listopada 2013 roku. Przewidywała ona zamrożenie niektórych części irańskiego programu nuklearnego w zamian za częściowe zniesienie międzynarodowych sankcji.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap