Polska firma wyśle do Izraela stu ochroniarzy, by strzegli mieszkańców Jerozolimy przed atakami palestyńskich nożowników. Problem w tym, że nasz kraj utrzymuje stosunki dyplomatyczne z obydwoma stronami konfliktu. - W momencie, kiedy w obecności polskiego ochroniarza zginie pierwszy Palestyńczyk, dla wszystkich dżihadystów na całym świecie polscy turyści, polscy dyplomaci i Polska jako taka staną się celem numer jeden - przestrzega w rozmowie z "Faktami" TVN dr Wojciech Szewko, ekspert ds. bezpieczeństwa.
To ma być gest solidarności, który już stał się głośny w Izraelu i zagranicznych mediach. Padają słowa wdzięczności, ale też ostrzeżenia.
Wsparcie dla izraelskich służb
Polska uzgadnia właśnie z izraelskim MSW plan polegający na wysłaniu stu najlepszych ochotników z polskiej agencji ochrony City Security m.in. do Jerozolimy. Będą oni wsparciem dla funkcjonariuszy służb izraelskich i ramię w ramię z tamtejszymi policjantami i żołnierzami będą strzec mieszkańców przed nasilającymi się atakami terrorystów.
Operacja ma kosztować blisko 700 tys. dolarów. Polacy chcą wyciągnąć te pieniądze z własnej kieszeni.
- To są oczywiście bardzo duże dla nas środki, ale to nie są środki, na które nie moglibyśmy sobie pozwolić - mówi Beniamin Krasicki, prezes City Security.
Polska firma współpracuje w tej sprawie z fundacją zajmującą się ratowaniem dziedzictwa ofiar Holocaustu na terenie Polski. - To jest coś pozytywnego, coś co buduje mosty między naszymi narodami tak skutecznie, że żadna organizacja polityczna, ani żaden polityk nie zrobiłby tego lepiej - podkreśla John Daniels, prezes fundacji From the Depths.
Ktoś się na nas obrazi
Problem polega na tym, że na miejscu trwa konflikt, a Polska utrzymuje stosunki dyplomatyczne z obydwoma jego stronami.
- Prędzej, czy później, i to z błahego powodu, dzisiaj jeszcze nie przewidywanego, obrażą się na nas Izraelczycy albo obrażą się na nas Palestyńczycy - mówi prof. Michał Chorośnicki, ekspert ds. terroryzmu z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Firma przyznaje, że chce wykorzystać współpracę z Izraelem do szkolenia swoich pracowników, ale i tak ważniejsze są dla niej inne cele. - My chcieliśmy dać wkład jakiś w pokój i bezpieczeństwo ludzi, zwykłych ludzi, którzy są narażeni na zamachy terrorystyczne - mówi Krasicki.
Jak mówi dr Wojciech Szewko, ekspert ds. bezpieczeństwa, nasi obywatele będą narażeni na niebezpieczeństwo. - W momencie, kiedy w obecności polskiego ochroniarza zginie pierwszy Palestyńczyk, dla wszystkich dżihadystów na całym świecie polscy turyści, polscy dyplomaci i Polska jako taka staną się celem numer jeden - zauważa.
Na razie jednak, dzięki niestandardowemu pomysłowi firmy, w Izraelu wizerunkowo Polska zyskuje. - Najpierw zajął się tym jeden izraelski dziennikarz, a potem ten news eksplodował. To była wiadomość dnia w porannych serwisach. Rozmawiano o tym w telewizji, teraz podchwyciły to żydowskie media na całym świecie - mówi Daniels.
Na forach pod tymi artykułami można przeczytać niemal wyłącznie entuzjastyczne i pełne wdzięczności wypowiedzi o Polsce i Polakach.
"To nie zakończy konfliktu"
Sprawy nie chce komentować ani ambasada Izraela, ani polskie MSW i MSZ. Oświadczenie przysłało za to przedstawicielstwo Autonomii Palestyńskiej. "Tak naprawdę to Palestyńczycy powinni być chronieni przed izraelską policją i osadnikami. (...) Zwiększenie liczby personelu i środków bezpieczeństwa nie przyniesie pokoju i nie zakończy konfliktu palestyńsko-izraelskiego" - czytamy w dokumencie.
Po uzgodnieniu szczegółów, polscy ochroniarze mieliby polecieć do Izraela w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Autor: ToL / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org cc BY 2.0 | Wayne McLean