Spalony posterunek policji, zabity policjant, splądrowany areszt i stu więźniów na wolności - to bilans całodziennych antyprezydenckich protestów w Sucre na południu Boliwii.
Sucre na cały dzień zamieniło się w pole bitwy. Na ulicach setki uzbrojonych w kije i kamienie demonstrantów stanęły na przeciwko strzelającej gumowymi kulami i gazem łzawiącym policji.
Agresywni demonstranci protestowali przeciwko zmianom w konstytucji wprowadzonym przez zwolenników lewicowego prezydenta Evo Moralesa. Według zwolenników głowy państwa, poprawki spowodują, że dotychczas dyskryminowani politycznie boliwijscy Indianie zyskają więcej władzy. Morales sam jest z pochodzenia Indianinem.
Zmianom sprzeciwia się prawica, która oskarża deputowanych o uleganie naciskom populisty Moralesa, którego oskarża o dążenie do stworzenia w Boliwii dyktatorskiego systemu na wzór Kuby Fidela Castro. Prawicowi posłowie, domagający się z kolei większej władzy dla regionów, zbojkotowali głosowanie nad poprawkami.
Źródło: Reuters, TVN24