Pożar, który wybuchł we wtorek w Newbridge w Irlandii wywołał prawdopodobnie 39-latek, który był właścicielem jednego z mieszkań. Irlandczyk został zatrzymany i usłyszał zarzut. W pożarze swój dobytek straciło 15 Polaków. Poszkodowanym pomagają inni mieszkańcy. Zaopatrzyli ich w niezbędne sprzęty, ubrania i żywność.
Policja już w nocy ze środy na czwartek przesłuchała 39-latka, który jest właścicielem jednego z mieszkań, które spłonęły.
Już wtedy Polacy mieszkający w zniszczonych domach w rozmowie z irlandzkimi mediami zwrócili uwagę na to, że zachowywał się we wtorek bardzo dziwnie, nakazując jednemu z nich natychmiastowe wyprowadzenie się "do godz. 16.00". Eksplozja w tym domu i będący jej konsekwencją pożar wybuchł kilka minut po godz. 16.
Irlandczyk został zatrzymany. Jak poinformował reporter "Faktów" TVN Maciej Woroch, mężczyzna usłyszał zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa przez wywołanie pożaru.
Nie wiadomo czy był poczytalny. Badania mają być przeprowadzone do środy.
Stracili cały dobytek
Swój dobytek we wtorkowym pożarze straciło 15 Polaków, w tym troje małych dzieci, z których najmłodsze ma 18 miesięcy. Ich domy spłonęły, a po pożarze zostały zburzone. Rodziny rozlokowano w hotelach i u znajomych. Już po świętach wielkanocnych dwie rodziny z dziećmi będą mogły przeprowadzić się do mieszkań opłaconych z góry na trzy miesiące i zabezpieczonych depozytem.
Stworzono numer rachunku bankowego, na który można przesyłać pieniądze dla poszkodowanych. Mieszkańcy miasta przynieśli ubrania i żywność. Pojawiły się też dzieci, które oddały najmłodszym ofiarom pożaru swoje zabawki.
- Wszyscy się zaangażowali, całe miasteczko pomaga jak może. Była akcja internetowa, wszyscy sąsiedzi, znajomi, wszyscy, nawet z Dublina zbierali ubrania, pomocne sprzęty. W tej chwili mamy tego tak wiele, że miasto wypożycza następny ogromny magazyn, żeby móc to posortować - opowiada jedna z poszkodowanych Polek Agnieszka Barska, z którą rozmawiał korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch. Jak mówi kobieta, pomoc niosą też inni polscy emigranci. - To jest takie dobre i serce rośnie - dodaje.
Rodziny przyznają, że nie spodziewali się takiej pomocy. - Nas chyba ogrom tej pomocy przerósł, bo każdy chce pomagać, a my nie jesteśmy w stanie każdemu z osobna podziękować. Chcemy tylko powiedzieć dziękujemy, bo tyle potrafimy - mówi jedna z mieszkanek Newbridge.
Polacy przyznają, że na razie najważniejsze są dla nich święta wielkanocne. - W święta będziemy chcieli pójść do kościoła, podzielić się jajkiem, tradycyjnie jak to robi każda polska rodzina, tak samo na emigracji - mówią.
W pożarze spłonęły też mieszkania Irlandczyków i Filipińczyków.
Spłonęło sześć domów
Pożar wybuchł we wtorek na osiedlu Milfield Manor w Newbridge. W ciągu trzech godzin ogień doszczętnie strawił sześć domów w szeregowej zabudowie.
- Zobaczyłem ze strony osiedla dość gęsty czarny dym. Już kilka domów stało w ogniu. Z powodu silnego wiatru bardzo szybko ogień się rozprzestrzeniał na budynki obok - relacjonował przebieg wtorkowego pożaru jeden z mieszkańców Newbridge.
Nikt nie zginął i nie został ranny.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24