Podejrzani o porwanie "zaprzyjaźnili się" z załogą


Podejrzani o porwanie frachtowca Arctic Sea zapewniają: jesteśmy niewinni. Co więcej, utrzymują, że kiedy weszli na statek nie mieli ze sobą broni oraz... zaprzyjaźnili się z załogą.

Domniemani porywacze, podobnie jak załoga Arctic Sea, przylecieli w czwartek rano do Moskwy. Agencja Reutera informowała, że ośmiu mężczyzn trafiło do moskiewskiego więzienia Lefortowo.

Jesteśmy ekologami

W rozmowie z dziennikarzami, jeden z podejrzewanych o porwanie mówił, że on i jego kompani są ekologami i nie mieli złych zamiarów.

- Szukaliśmy schronienia przed sztormem. Weszliśmy na pokład Arctic Sea 25., potem opuściliśmy statek, ale z jakichś przyczyn nasz kapitan nie uzupełnił zapasu paliwa - tłumaczył.

Pytany o relacje z załogą zarzekał się, że była ona bardzo dobra a nawet przyjacielska.

Inna wersja

Nieco inną wersję wydarzeń przedstawili sami marynarze, którzy w czwartek byli przesłuchiwani w moskiewskiej prokuraturze. Załoga zeznała, że na pokład wtargnęło kilkunastu ubranych na czarno mężczyzn, a napisem "policja" na plecach.

Napastnicy mieli ze sobą broń i zmuszali załogę do spełniania ich poleceń. Jeden z marynarzy prezentował dziennikarzom ślady po kajdankach. - Przetrzymywali nas w plastikowych kajdankach - mówił.

Źródło: Reuters, PAP, TVN24