We wtorkowy poranek na chodniku przed wejściem do kawiarni, w której w sobotę po ataku prawdopodobnego islamisty zginęła jedna osoba, a trzy zostały ranne, duńska policja znalazła podejrzany pakunek. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze oddziału specjalnego, saperzy i psy tropiące. Okolicę ewakuowano.
Policja została zawiadomiona o paczce leżącej na ulicy i szybko przyjechała na miejsce zamachu. Okolica została odgrodzona od reszty dzielnicy, mieszkańcy ewakuowani, a na miejscu pracę zaczęło - według agencji Reutera - 25-30 policjantów.
Saperzy przed kawiarnią
Wraz z psami przeszkolonymi do wykrywania ładunków wybuchowych zaczęli oceniać niebezpieczeństwo. Pojawili się też saperzy i jednostki specjalne.
Po kilkudziesięciu minutach saperzy ocenili, że w pakunku nie ma ładunków wybuchowych. Po godz. 10 rano okolica wciąż jednak była otoczona policyjnym kordonem. Rozpoczęło się też śledztwo i poszukiwania osoby, która zostawiła paczkę.
Ataki w Kopenhadze
Zamachowiec, który był Duńczykiem palestyńskiego pochodzenia, zaatakował w sobotę kawiarnię w Kopenhadze, gdzie odbywało się spotkanie na temat islamizmu i wolności wypowiedzi, a następnie synagogę.
W sobotę w dwóch strzelaninach w stolicy Danii zginęły dwie osoby, a pięć zostało rannych.
Prawdopodobnie zamachów dokonał jeden strzelec. Przed kawiarnią, gdzie odbywało się spotkanie zorganizowane przez Larsa Vilksa, szwedzkiego autora karykatur proroka Mahometa, zginęła jedna osoba, a trzy zostały ranne. W nocnym ataku w pobliżu synagogi zginęła jedna osoba, a rannych zostało dwóch policjantów.
Zamachowiec został później wytropiony i zastrzelony przez policję.
Napastnik znany był z wcześniejszej działalności przestępczej, a także dlatego, że złamał przepisy regulujące posiadanie broni. Jego tożsamości nie ujawniono. Według duńskich mediów był to Omar El-Hussein, który dwa tygodnie przed atakami terrorystycznymi w Kopenhadze wyszedł z więzienia, gdzie odbywał karę za napaść.
Autor: adso//plw / Źródło: reuters, pap